Robbie Williams w jednym z wywiadów przyznał, że przed laty był bardzo bliski decyzji o popełnieniu samobójstwa. Jak się okazuje powód jest zaskakujący, bo słynny muzyk przekonuje, że w przeszłości… nawiedzały go duchy.
Robbie Williams przekonuje, że „zła energia” miała związek z domem w Primrose Hill w Londynie, w którym mieszkał z byłą dziewczyną. Twierdzi, że podczas jego pobytu w tym budynku działy się dziwne rzeczy. Dopiero po wyprowadzce dowiedział się, że wybudowano go na miejscu pochówku osób, które zmarły w trakcie epidemii dżumy w XIV wieku.
„W tym czasie wciągałem dużo kokainy. Byłem w domu i słyszałem kroki na schodach. Z dnia na dzień było coraz gorzej. Ona (była dziewczyna muzyka – red.) myślała, że nawiedza nas jej dziadek.” – mówił Robbie Williams.
Robbie Williams chciał popełnić samobójstwo
Przyznał, że miał wiele razy wrażenie, iż ktoś siedzi w jego samochodzie na tylnym siedzeniu. Dwa miesiące po tym, jak mieszkał w domu, dziwne „strachy”, zaczęły wpływać na jego zdrowie psychiczne. „Nie wiedziałem już, co mam robić. Nie chciałem się z tym dłużej zmagać i pomyślałem wtedy, że jeżeli nic się nie zmieni, popełnię samobójstwo.” – opowiadał.
Czytaj także: Bitwa kibiców w Bratysławie. Zatrzymano kilkudziesięciu Polaków
„Pewnego dnia obudziłem się i zobaczyłem czarny cień na dole łóżka. Byłem zbyt przerażony, żeby wstać i przejść koło „tego” – wyznał Robbie Williams. Jak wspomina, wtedy zadzwonił do ówczesnej dziewczyny i razem przenieśli się do hotelu Swiss Marriott.
Czytaj także: Ulica Lidla w Lublinie? „Ta petycja jest na serio”
Portal wprost.pl przypomina, że obecnie Williams mieszka w Wiltshire ze swoją żoną Aydą i ich dziećmi: Teddym, Charlie i Coco.
Źr. wprost.pl