Dyskwalifikacja Roberta Johanssona i dopiero 10 miejsce Norwegów to z pewnością największa niespodzianka pierwszego w tym sezonie konkursu drużynowego w Wiśle. Norweski skoczek skomentował swoją dyskwalifikację mówiąc, że nie pozwoli, by taka sytuacja się powtórzyła.
Polacy w składzie Piotr Żyła, Jakub Wolny, Dawid Kubacki i Kamil Stoch zwyciężyli w konkursie drużynowym na Skoczni im. Adama Małysza w Wiśle. Drugie miejsce zajęli Niemcy, a na najniższym stopniu podium stanęli Austriacy. Do rywalizacji o czołowe miejsca nie włączyli się zdobywcy Pucharu Narodów z ubiegłego sezonu – Norwegowie. Wszystko przez ogromny pech.
Reprezentacja Norwegii w składzie Daniel Andre Tande, Johann Andre Forfang, Robert Johansson i Anders Fannemel zajęła w konkursie dopiero 10. miejsce i nie awansowała do drugiej serii, ustępując jedynie Kazachom. Wszystko za sprawą dyskwalifikacji Roberta Johanssona. Gdyby nie ona, Norwegowie zajęliby po pierwszej serii czwarte miejsce z realną szansą na podium.
Po zawodach Robert Johansson wyznał, co było przyczyną dyskwalifikacji. „Moje ciało okazało się za małe w stosunku do kombinezonu. Nie pozwolę na to, by sytuacja się powtórzyła” – powiedział w norweskiej telewizji.
Sprawę skomentował również norweski trener Alexander Stoeckl. „To mały kryzys. Jest mi przykro, że doszło do takiej sytuacji, bo wyglądamy naprawdę głupio” – mówił.
Czytaj także: Polacy zwyciężają w pierwszym konkursie drużynowym!