Przemysław Wipler zamieścił na swoim profilu społecznościowym list od załamanego rodzica. Pan Wojciech pisze w nim, że przez ustawę o zdrowej żywności jego córka chodzi głodna. – Trzeba uchylić tę szkodliwą ustawę – odpowiada Wipler.
– Witam Panie Przemku. jako że postrzegam Pana jako bardzo rozsądnego człowieka, pozwoliłem sobie napisać do pana z takim problemem. Mianowicie jak wziąć się za problem „zdrowego jedzenia” w przedszkolu? – zaczyna swój list Wojciech.
– Po „reformie” Ewy Kopacz moja córeczka, która jest niejadkiem (nie „grubaskiem”) nie chce jeść kompletnie nic w przedszkolu, przychodzi z przedszkola rozdrażniona oraz głodna – informuje nadawca. – Często płacze na obiadkach, bo są one po prostu niedobre, a na podwieczorek dostaje jogurt naturalny, więc dziecku się kompletnie nie dziwię. Doszło nawet do takiej sytuacji, że z powodu koszmarnego jedzenia dziecko nie chce chodzić do przedszkola, co bardzo lubiła – dodaje Wojciech.
Czytaj także: Stan współczesnej oświaty. Czy czas na radykalne zmiany?
– Przed „erą zdrowej żywności” z chęcią jadła w przedszkolu, nawet lepiej niż w domu z czego bardzo się cieszyliśmy, teraz to jest masakra. Nie wiem co na celu, poza zrażeniem dzieci do normalnego jedzenia miała ta reforma – zastanawia się rodzic.
– Ewa Kopacz, która przecież jest lekarzem! założyła w swej głupocie albo naiwności, że wszyscy będą „grubaskami”, ale zapomina, że są też dzieci nie lubiące jeść po prostu niejadki i jest takich dzieci nie mało, nawet większość. Czy ona w swej naiwności nie przypuszczała, że dzieci nie będą chciały jeść jej menu? – pyta zatroskany ojciec.
– Przypadek mojej córeczki nie jest to odosobniony, wiele dzieci po zmianach zraziło się do przedszkolnego żywienia, a nawet poprzez to do samego przedszkola, jest to straszne i niszczy dzieciństwo – uważa Wojciech.
– My jako rodzice chcemy z tym coś zrobić, ale nie bardzo wiemy jak się za to zabrać – smuci się rodzic. – Dyrektorka rozkłada ręce, bo „zdrowa żywność” jest narzucona z mocy ustawy. Czy jest szansa na zmianę tej sytuacji, choćby dla określonej jednostki, jeśli tak od czego zacząć? – może sanepid? Bardzo proszę o odpowiedź.
Przemysław Wipler nie pozostał obojętny na list zatroskanego ojca i opublikował go wraz z odpowiedzią na swoim profilu społecznościowym. – Panie Wojciechu, jestem przekonany, ze ta zła ustawa została wylobbowana przez grupy interesów korzystające ze zniszczenia tysięcy sklepików szkolnych w całej Polsce – uważa polityk.
– Oczywiście jest możliwość zmiany tej sytuacji tylko w jeden sposób: trzeba uchylić tę szkodliwą ustawę! By to zrobić, w nowym sejmie muszą znaleźć się posłowie, którzy zmuszą pozostałych do likwidacji tego bubla prawnego – dodaje Wipler. – Znajdzie ich Pan w całym kraju na liście numer 4. Partia KORWiN. Nikt prócz nas nie uważa tej ustawy za problem. My chcemy uchylić setki takich ustaw. Po to kandydujemy w tych wyborach.