Śledczy wyjaśniają okoliczności tragicznego pożaru w Zalasewie niedaleko Poznania. W pożarze zginęła czteroosobowa rodzina z dziećmi. Ujawnione szczegóły rzucają jednak nieco inne światło na tragedię. Niewykluczone, że ogień miał jedynie zatrzeć ślady zbrodni.
W nocy z poniedziałku na wtorek w domu jednorodzinnym pojawił się pożar. Radio Poznań podało, że mieszkała w nim polsko-niemiecka rodzina, która od roku zamieszkiwała i remontowała budynek.
Czytaj także: Wziął autostopowicza. To był poważny błąd, którego pożałował
Jak informuje Radio ZET, w pożar pochłonął dach i poddasze. Interweniujący strażacy znaleźli tam ciała czterech osób. Ofiary to małżeństwo w wieku 61 i 55 lat oraz dwoje dzieci – 9-letni chłopiec i 14-letnia dziewczynka. Sekcję zwłok ofiar zaplanowano na środę i czwartek.
„Ze wstępnych ustaleń wynika, że sprawa ma charakter kryminalny” – powiedział w rozmowie z Radiem ZET rzecznik poznańskiej prokuratury Łukasz Wawrzyniak. „Wstępnie przyjmujemy, że może chodzić o tzw. samobójstwo rozszerzone bądź udział osób trzecich” – dodał śledczy.
Czytaj także: Uciekał przed policją, bo myślał, że jest… pijany. Nie był
Lokalne media sugerują, że bardziej prawdopodobna jest jednak wersja zakładająca popełnienie zabójstwa. Dziennikarzom udało się dowiedzieć, że rodzina miała na głowach worki. Pożar miałby zatem stanowić próbę zatarcia śladów zbrodni.
Źr. Radio ZET