Świat nie chce patrzeć na Wschód. To nie mieści się w głowie przeciętnego, nowoczesnego i tolerancyjnego przedstawiciela Zachodu. To jest dla niego wstydem. Dlatego odrzuca tragiczną prawdę dotyczącą ludobójstwa chrześcijan na Bliskim Wschodzie.
Czytaj także: Przedstawiciel Watykanu: Akcja militarna przeciwko ISIL jest konieczna
Najgorsze dla typowego przedstawiciela Zachodu jest to, że w swojej pysze doszedł do wniosku, że jego epoka jest najlepszą, najbardziej oświeconą z epok, jakie miały miejsce w historii ludzkości. Wydarzenia temu przeczące, nie ważne czy z drugiego krańca świata, są przez nowoczesnego człowieka odrzucane. Nie to nie może mieć miejsca w dzisiejszym tolerancyjnym świecie, przecież to muzułmanie, nasi sąsiedzi z Paryża i Londynu – zdaje się myśleć Europejczyk. Przecież wyzwoliliśmy ich od Saddama Husajna i wprowadziliśmy demokrację – powie Amerykanin.
Niestety w żadnym wypadku tolerancja i demokracja nie są skuteczną obroną przed barbarzyństwem i okrucieństwem, jakie niosą ze sobą członkowie Państwa Islamskiego. Trzeba w ogóle zauważyć, że te wciskane, pod przykrywką własnych interesów, przez Zachód wartości są raczej przyczyną destabilizacji regionu. Dziś na Bliskim Wschodzie nie ma żadnej siły, która mogłaby powstrzymać islamskich bojowników mordujących na wielką skalę chrześcijan i przedstawicieli innych religii.
Czytaj także: USA dozbroją Kurdów w Iraku
A robią to wyjątkowo okrutnie i choć to drastyczne to trzeba o tym powiedzieć. W internecie krążą materiały ukazujące zdjęcia z egzekucji. Te, w których chrześcijan kładzie się na ziemi i strzela w tył głowy są najbardziej łagodne. Nigdy nie użyłbym takiego określenia wobec morderstwa tego typu, gdybym wcześniej nie zobaczył zdjęć ukazujących nabite na ostre elementy ludzkie głowy, a obok leżące ciała dorosłych i tych mniejszych wyznawców Chrystusa. Sposób pozbawiania życia mocno różni się od tego, jak robił to kat. Głowy nie są odcinane, lecz odkrajane. Niektórzy są, tak jak Jezus, krzyżowani. Historia zatoczyła koło. Chrześcijanie są prześladowani i to w sposób dorównujący starożytnym wschodnim tyranom. A wszystko to w najbardziej oświeconej epoce pełnej tolerancji. Może czas drogi konsumencie z Zachodu zastanowić się kto na ową tolerancję zasługuje?
Owszem Stany Zjednoczone dozbraja Kurdów, a NATO organizuje naloty bombowe, które jednak – jak sami przedstawiciele Paktu Północnoatlantyckiego przyznają – nie są wystarczające. Nawet całkowite zniszczenie morderców z Państwa Islamskiego nie rozwiąże sprawy. Po nich przyjdą następni, którzy będą ich czcić, jako męczenników i dokonają nowej rzezi. Stabilizację w regionie może przynieść tylko ośrodek z silną władzą. Jednak nie wchodzi to w grę, bo uspokojenie Bliskiego Wschodu to zablokowanie ogromnego rynku zbytu dla handlarzy bronią.
Na uwagę oderwanych od religii konsumentów z Zachodu też nie można liczyć. Oni nie czują żadnej solidarności z ginącymi w tragiczny sposób chrześcijanami. Wyzbyli się religii, bo stwierdzili, że to przeżytek. Z tolerancji i pieniądza uczynili sobie bożka. I jeśli nie będą mieli z tego forsy to nie kiwną palcem na Bliskim Wschodzie. Nie wezmą nawet udziału w manifestacji solidarności z wyznawcami Chrystusa, bo może urazić to muzułmanów.
Jedyny międzynarodowy podmiot, któremu zależy na chrześcijanach z Bilskiego Wschodu to Watykan. Jednak Kościół katolicki nie posiada należytej fizycznej siły, która mogłaby ochronić wyznawców Chrystusa. Pozostają apele do międzynarodowej społeczności i modlitwa, której nie wolno lekceważyć. Znamienne jest, że abp Tomasi, przedstawiciel Stolicy Apostolskiej (instytucji, która moim zdaniem jest do przesady pacyfistyczna), prosi o interwencje militarną.
Tymczasem ludobójstwo wyznawców Chrystusa na Bliskim Wschodzi trwa. Nie mam wątpliwości, że podręczniki historii określą tę zbrodnie holocaustem chrześcijan. Chyba, że to islamiści będą je pisać.
Czytaj także: Papież deleguje specjalnego wysłannika do Iraku
Autor: Dawid Florczak