Nawet 10 lat pozbawienia wolności grozi mężczyźnie, który strzelał do policjantów z pistoletu na gumowe kulki. Funkcjonariusze z podwarszawskiego Radzymina aresztowali 40-latka, który posiadał znaczną ilość środków odurzających. Mężczyzna trafił do aresztu.
Do całej sytuacji doszło w podwarszawskim Radzyminie. Policjanci otrzymali tam zgłoszenie od jednej z mieszkanek. Alarmowała ona, że jej partner zachowuje się agresywnie. Otrzymali od niej zgodę, by weszli na teren posesji, gdzie oddano w ich stronę strzały. Okazało się, że strzały padły z pistoletu na gumowe kulki.
Całą sprawę relacjonował Tomasz Sitek, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Wołominie. „Policjanci z komisariatu w Radzyminie, wezwani na interwencję zgłoszoną przez partnerkę 40-latka, zostali przez niego ostrzelani z broni na gumowe kulki” – powiedział.
Policjanci początkowo wycofali się, a następnie weszli do budynku. Tam mężczyzna dobrowolnie oddał się w ich ręce, w jednym z pokoi 40-latek klęczał z rękami za głową i położonym przed nim pistoletem. Mężczyzna miał ponad 2,5 promila alkoholu we krwi a w jego mieszkaniu znaleziono 20 gramów klefedronu. Z dopalacza można było przygotować 200 porcji narkotyków.
Mężczyzna trafił na trzy miesiące do aresztu. Za czynną napaść na funkcjonariuszy i posiadanie znacznej ilości środków uderzających grozi mu nawet 10 lat pozbawienia wolności.
Czytaj także: Piotr Najsztub uniewinniony. „Śladów nie zabezpieczono tak, jak trzeba”
Źr.: Radio Zet