Siatkarze Lotosu Trefla Gdańsk zdobyli Superpuchar Polski. W finale wicemistrzowie Polski pokonali po ciekawym spotkaniu Asseco Resovie Rzeszów 3:2. Tym samym „żółto-czarni” po raz pierwszy zdobyli to trofeum w historii klubu.
Dobre otwarcie sezonu
Pierwsze piłki spotkania wskazywały na to, że spotkanie będzie bardzo wyrównane (4:3). W niedługim okresie czasu jednak do głosu zaczęli dochodzić siatkarze z Gdańska, powoli osiągając przewagę (10:12). Rzeszowianie starali się wyjść na prowadzenie, lecz ich starania były całkowicie niwelowane przez oponentów, którzy kurczowo trzymali się swej małej zaliczki (20:22). Mimo starań, Asseco nie było już w stanie odwrócić losów seta, przegrywając go 23:25.
Czytaj także: PlusLiga: Sezon czas zacząć! Niespodzianka w Bielsko-Białej!
Po dobrym otwarciu meczu Lotos konsekwentnie realizował swoje założenia taktyczne, coraz bardziej dominując na parkiecie (3:7). Na słabą postawę swych podopiecznych próbował wpłynąć Andrzej Kowal, lecz jego działania nie przynosiły zamierzonych skutków, gdyż najlepsza drużyna PlusLigi poprzedniego sezonu miała do oponenta coraz większą stratę (8:13). Z czasem Trefl był już bardzo pewny w swoich poczynaniach, co odzwierciedlał dosyć druzgocący wynik (12:19). Wystarczyła chwila, by wicemistrzowie kraju prowadzili w starciu już 2:0 (18:25).
Gdańszczanie w kolejnej odsłonie nie zamierzali spuszczać z tonu, cały czas będąc stroną dominującą (6:8). Rzeszowianie za wszelką cenę starali się odrabiać straty, lecz Lotos bardzo pewnie utrzymywał prowadzenie (12:14). Sytuacja zaczęła zmieniać się po drugiej przerwie technicznej, gdyż zdobywcy Pucharu Polski zaczęli popełniać coraz więcej błędów, dzięki czemu Resovia wyszła na prowadzenie (18:17). Dzięki sporemu szczęściu, Asseco było w stanie osiągnąć solidną zaliczkę, dzięki której mistrzowie Polski byli o krok od przedłużenia spotkania (22:19). Na taką sytuację zareagował Andrea Anastasi, prosząc o czas dla swojego zespołu. Co prawda „żółto-czarni” jeszcze doprowadzili do remisu, lecz ostatecznie partia padła łupem „Pasów” (25:23).
Im mecz szedł w dalszą fazę, tym kibice mogli oglądać coraz ciekawsze akcje. Z każdą kolejną piłką obie drużyny się nakręcały, a znakomity fragment gry zaliczał Bartosz Kurek, który niemalże w pojedynkę wypracował przewagę dla Resovii (8:5). Lotos miał coraz większe problemy ze zdobywaniem punktów, gdyż rzeszowianie grali coraz lepiej, prezentując się szczególnie dobrze w obronie i polu serwisowym (15:10). Taki obrót sprawy mocno podłamał gdańszczan, którzy nie byli już w stanie powrócić do gry „w kontakcie” (21:15). Nagle jednak Asseco niemalże stanęło, mówiąc żargonowo wyciągając rękę do rywala, który poczuł swoją szansę, łapiąc nawet kontakt z rywalem (22:21). Mimo kłopotów srebrni medaliści Ligi Mistrzów byli w stanie doprowadzić do tie-breaka (25:23).
Decydująca część spotkania zaczęła się od wyrównanej gry obu zespołów (3:3). Zarówno jedni, jak i drudzy nie zamierzali odpuszczać, choć trzeba przyznać, ze obie ekipy popełniały coraz więcej błędów (7:7). Po zmianie stron to Resovia wyszła na prowadzenie, na co od razu reagował Anastasi, prosząc o czas (10:8). Lotos nie pozostał dłużny oponentom, szybko doprowadzając do wyrównania, po którym to Kowal wziął przerwę dla swych siatkarzy (11:11). Na sam koniec gdańszczanie popisali się świetnymi blokami, które pozwoliło im na zdobycie Superpucharu Polski (12:15).
Asseco Resovia Rzeszów – Lotos Trefl Gdańsk 2:3 (23:25, 18:25, 25:23, 25:23, 12:15)
Asseco Resovia Rzeszów: Śliwka, Drzyzga, Kurek, Paszycki, Penczew, Dryja, Wojtaszek (libero) oraz Achrem, Schoeps, Tichacek
Lotos Trefl Gdańsk: Mika, Falaschi, Troy, Gawryszewski, Schwarz, Grzyb, Gacek (libero) oraz Dębski, Hebda, Stępień, Schulz
MVP: Mateusz Mika