Po ujawnieniu przez IPN informacji, że Lech Wałęsa był TW bezpieki o pseudonimie „Bolek”, wiele osób wzięło w obronę byłego prezydenta. Po jego stronie stanął również syn, Jarosław Wałęsa. – Nie donosił na swoich kolegów. Nie współpracował z SB – przekonuje.
Potwierdziły się podejrzenia, że Lech Wałęsa był TW Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie „Bolek”. Biegli z Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Jana Sehna w Krakowie nie mają wątpliwości, że podpisy i odręczne donosy zgromadzone w teczce TW „Bolka” zostały wykonane przez Lecha Wałęsę. Były prezydent i noblista był tajnym współpracownikiem SB od 29 grudnia 1970 do 19 czerwca 1976 roku.
Jednak zdaniem Jarosława Wałęsy działania IPN nie mają na celu ustalenia prawdy, ale „wykończenie” Lecha Wałęsy. – Czasem mi się wydaje, że ci dranie, którzy dzisiaj maltretują mojego ojca, naprawdę mają zamiar go wykończyć. Że już nie tylko chcą zniszczyć postać bohatera, ale po prostu fizycznie go zniszczyć – uważa syn noblisty. – Ubolewam nad tym, że mój ojciec jest po raz kolejny stawiany pod ścianą i próbuje się go zabić, fizycznie i jako osobę publiczną. To jest po prostu obrzydliwe, to jest tak haniebne, tak niedobre i złe, że trudno to opisać – powiedział w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”.
Młody Wałęsa uważa, że jego ojciec mógł podpisać zobowiązanie o współpracy z niewiedzy. –Ojciec sam mówił, że w latach 70., kiedy został zatrzymany po demonstracjach, coś podpisał – przypomina europoseł. – Podpisał cokolwiek, żeby wyjść na wolność, bo się po prostu bał! Miał wtedy młodą żonę i miesięcznego synka, do których chciał wrócić. I rzeczywiście coś podpisał, o czym mówi już od lat. Zrobił to, żeby żyć. Ale nie był zdrajcą, nie był agentem. Nie donosił na swoich kolegów. Nie współpracował z SB – twierdzi Jarosław Wałęsa.
Czytaj także: Poseł PO o Wałęsie: On jest podobny do „Inki”. Zachował się jak trzeba