50/50, czyli albo się uda albo się nie uda. Jednak tak całkiem serio, tak dużych nadziei na wygranie Wielkiego Szlema często nie ma. Oczywiście, że najpoważniejszymi naszymi kandydatami są Jerzy Janowicz i Agnieszka Radwańska.
No właśnie. Co z tym Jurkiem? Przejrzał na oczy? Czy może nadal tkwi w swoim świecie szopów? Wydaje się, że nareszcie zaczął grać swoje. Najpierw trzecia runda Western & Southern Open, gdzie Polak przegrał z Francuzem Benneteau, a następnie finał turnieju w Winston-Salem. Całkiem nieźle. Zważywszy na to, że wcześniej Janowicz odpadał w pierwszych rundach i przez długi czas nie potrafił wygrać meczu. A teraz co? Pokonał ósmą rakietę świata w drugiej rundzie W&S Open – Grigora Dimitrova. To już coś. Wprawdzie Bułgarowi daleko jest do legendy Federera czy Djokovicia, ale widać, że Janowicz robi postępy.
Polak co prawda ma bardzo nikłe szanse na tryumf w US Open 2014. Faworyta upatruję w najlepszych, tj. Roger Federer i Novak Djoković. Brak Rafy Nadala ma tutaj kluczowe znaczenie, ponieważ tytuł nie zostanie obroniony. Kontuzja nadgarstka pozbawiła Hiszpana 2000 punktów.
Czytaj także: Dzisiaj początek US Open. Liczymy na dobry występ Radwańskiej i Janowicza!
Wracając jeszcze do naszego najlepszego tenisisty. Widać jak na dłoni, że wyszedł on ze swojej szopy i zaczął patrzeć na świat tak samo jak my. Przestał trenować z szopami i zaczął słuchać ludzi od niego mądrzejszych. Wydaje się, że Janowicz dojrzał. Jednak czy dojrzał już na tyle, by sukcesywnie piąć się w górę rankingu ATP? Najbliższe miesiące przybliżą nas do uzyskania odpowiedzi.
W kobiecym obozie mamy o wiele więcej nadziei na dobry rezultat. Agnieszka Radwańska to czwarta tenisistka świata, która cały czas pokazuje, że zasłużenie znajduje się w czubie rankingu WTA. Jednak miejsce miejscem, ale tryumfu wielkoszlemowego niestety brak. Było blisko podczas Wimbledonu 2012, wtedy Polka musiała uznać wyższość Sereny Williams 1:6, 7:5, 2:6. Rok później również dobrze się zapowiadało, jednak Radwańska poległa w półfinale. Jej katem była Sabine Lisicki (6:4, 2:6, 9:7).
Na US Open Polce nigdy nie szło tak, jakby ona sobie życzyła. Jej najlepszy rezultat to czwarta runda (2007, 2008, 2012, 2013). Szału nie ma, bo stać ją na więcej. I „Isia” to wie, i ja to wiem, i każdy kto choć trochę porusza się w temacie tenisa to wie.
Tym razem może być inaczej=lepiej. Podczas Rogers Cup, Polka była bezkonkurencyjna i w finale zmiotła z kortu Venus Williams 6:4, 6:2. Western & Southern Open niestety już wypadł trochę gorzej. Radwańska odpadła w ćwierćfinale w spotkaniu z Dunką Caroline Woźniacki i od tej pory przygotowywała się do startu w US Open.
A jak start wypadł? Bardzo dobrze, bowiem Kanadyjka Sharon Fichman rozstała się z Nowym Jorkiem już po 49 minutach. Dokładnie tyle czasu zajęło Agnieszce Radwańskiej pokonanie rywalki 1:6, 0:6. Czy nasza najlepsza tenisistka dalej też pójdzie jak burza? Teoretycznie najcięższa przeszkoda czeka ją w półfinale. Wtedy może się spotkać z Rosjanką Marią Szarapową. A póki co, niech skupi się na 2. rundzie i 39. w rankingu WTA Chince Shuai Peng.
A Janowicz? Gra w środę z Dusanem Lajoviciem. 61. w rankingu WTA Serb nie powinien stanowić dla Polaka większego wyzwania. Zważywszy na to, co Jurek gra w ostatnich tygodniach.
Podsumowując. Albo będzie dobrze albo będzie źle. Piłka jest okrągła, a rakiety są dwie. Albo my wygramy albo oni. Jednak tych „onych” jest całkiem sporo i ciężko wytypować jednego „onego”. Trzymajmy się myśli, że zatryumfują nasi.
Fot. Wikimedia/Darylsam
Aby śledzić informacje sportowe na bieżąco zapraszamy na nasz fanpage: