Zgodnie z reformą Ekstraklasy po 30. kolejkach punkty zaczęto dzielić przez dwa. Ta rażąca niesprawiedliwość tłumaczona była chęcią uatrakcyjnienia rozgrywek – mniejsze różnice punktowe miały dać kibicom emocje do ostatniego dnia sezonu. W zeszłym roku obyło się bez dramaturgii, jednak przebieg obecnych rozgrywek zapowiada, że odczujemy zalety najnowszej reformy.
Do końca sezonu zasadniczego pozostało sześć kolejek. Lech oraz Jagiellonia do liderującej Legii tracą odpowiednio sześć i pięć punktów, co po podziale dorobku punktowego daje możliwość odrobienia strat w bezpośrednim starciu. Zakładano, że stołeczna drużyna po odpadnięciu z Ligi Europy będzie na krajowym podwórku rządzić i dzielić, jednak kilka dni temu na własnym boisku zremisowała z Wisłą Kraków tylko dzięki… samobójczej bramce rywali w ostatniej minucie spotkania. Warszawiacy pozostają murowanym kandydatem na mistrza, jednak ich obecna dyspozycja pokazuje bezpośrednim konkurentom, że pogoń za liderem może dać efekt.
Prawdziwy urok obecnej sytuacji w tabeli widać dopiero po zerknięciu na jej pozostałą część. Zajmujący piąte miejsce Górnik Zabrze ma tylko osiem punktów przewagi nad będącym w strefie spadkowej Ruchem Chorzów. To sprawia, że:
Czytaj także: Podsumowanie rundy jesiennej - Ekstraklasa 2013/2014
a) szykuje się ostra walka o miejsca 5-8, które dadzą pewność utrzymania w najwyższej klasie rozgrywkowej
b) po podziale na dwie grupy każda drużyna grająca w dolnej połówce tabeli będzie bardzo realnie zagrożona spadkiem
W klubach zajmujących ostatnie miejsca wszyscy zdają sobie sprawę z sytuacji. Widać to po boiskowej dyspozycji w trakcie rundy wiosennej. Skreślony przez wielu po rundzie jesiennej Zawisza jeszcze w tym roku nie przegrał (bilans bramkowy: 4:0). Ruch zdobył na wiosnę już 10 punktów na 15 możliwych, Korona – 7, a Lechia aż 11. Drużyny walczące o europejskie puchary mają ogromne problemy w meczach z teoretycznie słabszymi rywalami, a powodem jest coraz solidniejsza postawa klubów zagrożonych spadkiem. Przy obecnej klasyfikacji podział punktów sprawi, że Zawisza do bezpiecznego miejsca w tabeli będzie tracił tylko cztery punkty. Zatem wszyscy są w grze.
Atrakcyjność Ekstraklasy nie opiera się jednak w tym momencie wyłącznie na sztucznym dzieleniu punktów oraz zmniejszaniu różnic między drużynami. Za nami bardzo ciekawa kolejka podczas której kilka spotkań oglądało się z wielką przyjemnością. Wisła pod wodzą nowego trenera dobrze pokazała się w Warszawie, piłkarze Podbeskidzia i Górnika stworzyli świetne widowisko okraszone bramkami i asystami wyjątkowej urody, a Korona postawiła wyjątkowo trudne warunki Śląskowi. Do tego należy dodać piękne bramki Jagiellonii, przebudzenie Sebastiana Mili oraz nieprawdopodobną końcówkę meczu GKS – Ruch.
Oczywiście można narzekać, że reforma nieco nadmuchuje rywalizację w lidze, ale może właśnie ten fakt wpłynie mobilizująco na piłkarzy, którzy będą musieli dawać z siebie wszystko nie przez trzydzieści (jak do tej pory), lecz przez trzydzieści siedem kolejek? Może to wszystko podwyższy standardy krajowej piłki i nie będzie już płaczu, kiedy polski piłkarz wyjedzie za granicę i dopiero tam dowie się co to znaczy „granie na najwyższych obrotach”.
Fot: Szymon Starnawski