Łukasz Szumowski odniósł się do słów Jarosława Kaczyńskiego, które odbiły się szerokim echem. Prezes PiS określił posłów opozycji mianem „chamskiej hołoty”. Minister zdrowia w rozmowie z Wirtualną Polską przyznał, że sam niejednokrotnie chciał użyć mocniejszych słów.
W Sejmie wybuchła gwałtowna awantura, podczas której Jarosław Kaczyński dał się sprowokować posłom opozycji. Prezes PiS nie wytrzymał i nazwał swoich politycznych przeciwników mianem „chamskiej hołoty”. Jego słowa wywołały oburzenie opozycji i odbiły się szerokim echem w mediach.
Szumowski w rozmowie z WP przyznał, że zachowanie posłów opozycji pozostawia wiele do życzenia. „Stojąc na mównicy, słyszałem tyle inwektyw w moją stronę, w stronę mojej rodziny, że sam czasem miałem ochotę dosadniej powiedzieć. Tak naprawdę poziom jest taki, jak tych plakatów, które były rozwieszane” – stwierdził.
Szumowski: „Nerwy puszczają”
Minister usłyszał pytanie, czy nie ma żalu do Kaczyńskiego, że ten dał się sprowokować. „Jak się mówi z mównicy, cały czas rzucane są okrzyki ze strony opozycji mniej lub bardziej wybredne.” – mówił Szumowski. „Najczęściej mówi się do krzyczących osób” – przyznał.
Czytaj także: Morawiecki o słowach Kaczyńskiego: „Gdyby pan usłyszał te obelgi”
Szef resortu zdrowia przyznał, że czasami „nerwy puszczają”. „Z drugiej strony padają też tak obraźliwe słowa, że atmosfera w Sejmie nie jest atmosferą parlamentarną” – powiedział Szumowski. „Jeżeli jest wrzask w jego kierunku i obraźliwe słowa, to po prostu odpowiedział” – dodał.
Źr. wp.pl