W niedzielę został rozegrany jeden z dwóch hitowo zapowiadających się spotkań 34. kolejki T-Mobile Ekstraklasy. Walcząca o grę w europejskich pucharach Lechia Gdańsk podejmowała na PGE Arenie lidera tabeli drużynę Lecha Poznań. Faworytem byli oczywiście goście, ale mający duży potencjał piłkarze z Gdańska mogli sprawić dużo kłopotu „Kolejorzowi”.
Piast Gliwice – Podbeskidzie Bielsko – Biała
Pierwsza połowa starcia Piasta Gliwice z Podbeskidziem Bielsko-Biała była mało interesująca. W zasadzie z tej połowy spotkania można wyróżnić zaledwie dwie sytuacje. Najpierw w 23. minucie Damian Chmiel groźnie strzelał na bramkę Piasta Gliwice, ale wówczas bramkarz Podbeskidzia zdołał wybić piłkę na rzut rożny. Tuż przed końcowym gwizdkiem gliwiczanie objęli prowadzenie. Konstantin Vassiljev huknął z rzutu wolnego z okolic trzydziestego metra, golkiper gości Richard Zajac źle odbił futbolówkę, dopadł do niej Hebert i z najbliższej odległości wpakował ją do siatki. Pierwsza, bardzo słaba połowa meczu zakończyła się wynikiem 1:0 dla Piasta.
Czytaj także: T-Mobile Ekstraklasa: Ciąg dalszy złej passy Lechii Gdańsk, Wisła remisuje w Gliwicach
Po zmianie stron mecz zdecydowanie nabrał więcej dynamiki. Oba zespoły miały okazje do zdobycia gola, lecz jako pierwsi uczynili to gracze Piasta w 77. minucie. Zivec kapitalnie odegrał na wolne pole Adriana Klepczyńskiego, który wpadł w pole karne a następnie wycofał do Vassilieva, który płaskim uderzeniem podwyższył prowadzenie na 2:0. Graczy Podbeskidzia było stać zaledwie na gola honorowego w doliczonym czasie gry. Senegalczyk Idrissa Cisse głową umieścił piłkę w siatce i tym samym ustalił wynik spotkania na 2:1 dla Piasta Gliwice. Dzięki temu zwycięstwu gliwiczanie są niemal pewni utrzymania na następny sezon. Podbeskidzie natomiast ma 4 punkty przewagi nad znajdującym się w strefie spadkowej Zawiszą Bydgoszcz.
Piast Gliwice – Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1 (1:0)
Hebert Silva Santos (44) – Konstantin Vassiljev (77) – Idrissa Cisse (90+3)
Piast Gliwice: Jakub Szmatuła – Adrian Klepczyński, Hebert Silva Santos, Csaba Horvath, Paweł Moskwik (73′ Tomasz Mokwa) – Bartosz Szeliga, Konstantin Vassiljev, Carles Martinez, Łukasz Hanzel – Sasa Zivec (80′ Kornel Osyra) – Kamil Wilczek (90+1′ Ruben Juado).
Podbeskidzie Bielsko-Biała: Richard Zajac – Tomasz Górkiewicz, Pavol Stano, Bartłomiej Konieczny, Piotr Tomasik – Marek Sokołowski (84′ Idrissa Cisse), Adam Deja, Kristian Kolcak (46′ Bartosz Śpiączka), Damian Chmiel – Maciej Iwański (67′ Dariusz Kołodziej) – Robert Demjan
Żółte kartki: Martinez (Piast) oraz Konieczny, Demjan (Podbeskidzie).
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).
Widzów: 4171.
Lechia Gdańsk – Lech Poznań
Od pierwszych minut Lech Poznań przejął inicjatywę na stadionie Lechii. Goście częściej byli w posiadaniu piłki, ale nie byli w stanie groźniej zaatakować bramki Lechii. W 24. minucie groźny strzał oddał Bruno Nazario, ale Maciej Gostomski był w gotowości i odbił piłkę do boku. Odpowiedź Lecha była dużo skuteczniejsza. Sześć minut później podopieczni Macieja Skorży objęli prowadzenie. Łukasz Trałka otrzymał piłkę od Sadajewa, a następnie mocno wstrzelił piłkę na dalszy słupek, gdzie znajdował się Kasper Hamalainen, który dołożył nogę i tym samym dał prowadzenie wicemistrzowi Polski. Lechia przed przerwą nie zdołała stworzyć sobie okazji do wyrównania i obie ekipy schodziły na przerwę przy wyniku 1:0 dla Kolejorza.
Lech Poznań na samym początku drugiej połowy mógł podwyższyć prowadzenie. Już w 10. sekundzie po wznowieniu gry znajdujący się w świetnej sytuacji Dawid Kownacki został zablokowany przez jednego z zawodników Lechii. Następnie Lechia przejęła inicjatywę i w 54. minucie była bardzo bliska wyrównania. Bruno Nazario zagrał wzdłuż linii, ale Stojan Vranjes fatalnie się pomylił i nie trafił w futbolówkę. Pół godziny przed końcem regulaminowego czasu gry spotkanie rozkręciło się na dobre. Kibice byli świadkami bardzo dynamicznego widowiska z wieloma okazjami dla obu drużyn. Po stronie Lecha najgroźniejszy był Dawid Kownacki, a w odpowiedzi Maciej Makuszewski zmusił do trudnej interwencji Gostomskiego. Z minuty na minutę zarysowywała się coraz wyraźniejsza przewaga „Biało-Zielonych”, ale gospodarze nadal mieli na koncie o jednego gola mniej. Na bohatera spotkania wyrastał bramkarz Maciej Gostomski, który co chwilę ratował swoją ekipę przed utratą bramki. W 73. minucie Lech niespodziewanie zdobył drugiego gola. Rafał Janicki popełnił katastrofalny błąd przepuszczając piłkę w linii obrony, gdyż za młodym obrońcą stał Szymon Pawłowski, który przejął futbolówkę i pewnie pokonał Łukasza Budziłka. W pierwszej minucie doliczonego czasu gry Dariusz Formella celowo trącił piłkę ręką w polu karnym Lechii. W efekcie sędzia Szymon Marciniak pokazał zawodnikowi Lecha czerwoną kartkę i podyktował „jedenastkę”, którą pewnie wykorzystał Stojan Vranjes. Gospodarze nagle rzucili się do frontalnego ataku i w 93. minucie byli bardzo bliscy wyrównania. Główkował Antonio Colak, a Gostomski fantastycznie interweniował na linii bramkowej. Lechia nie zdołała jednak doprowadzić do remisu i to poznański Lech po bardzo ciężkim boju zwycięża na PGE Arena.
Lechia Gdańsk – Lech Poznań 1:2 (0:1)
Vranjes (90+2 k.) – Hamalainen (30) Pawłowski (74)
Lechia Gdańsk: Łukasz Budziłek – Grzegorz Wojtkowiak, Gerson, Rafał Janicki, Rudinilson Silva (67′ Piotr Grzelczak) – Stojan Vranjes, Ariel Borysiuk – Bruno Nazario (85′ Piotr Wiśniewski), Sebastian Mila, Maciej Makuszewski – Kevin Friesenbichler (71′ Antonio Colak).
Lech Poznań: Jasmin Burić (82′ Maciej Gostomski) – Tomasz Kędziora, Paulus Arajuuri, Marcin Kamiński, Barry Douglas – Łukasz Trałka, Karol Linetty – Dawid Kownacki (76′ Dariusz Formella), Kasper Hamalainen, Szymon Pawłowski – Zaur Sadajew (61′ Darko Jevtić).
Żółte kartki: Friesenbichler (Lechia), Sadajew (Lech).
Czerwona kartka: Formella (Lech) 90+1′ / za zagranie ręką w polu karnym
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 23 921.