Ropa tanieje, a mimo to ceny paliw na polskich stacjach nie spadają, a jeśli już to symbolicznie. W ciągu półtora miesiąca litr benzyny czy oleju napędowego podrożał o prawie 30 groszy. Przyczyną są rosnące marże oraz drożejący do ubiegłego tygodnia dolar.
Na początku marca cena baryłki ropy Brent na międzynarodowych rynkach spadła poniżej 60 dolarów i w ocenie analityków w najbliższych miesiącach jeszcze może potanieć. Wprawdzie podrożał też dolar, w którym rozliczane są transakcje na rynku surowcowym, jednak zmiany te nie były aż tak znaczące, by uzasadnić ostatnie wzrosty cen paliw na polskich stacjach.
– Jeżeli w ostatnim miesiącu ceny paliw wzrosły powyżej 20 groszy, to jest to spowodowane tym, że marże rafineryjne w ostatnich miesiącach bardzo szybko wzrosły – mówi Andrzej Szczęśniak, ekspert rynku paliw. – Dzisiaj rafinerie już konsumują letni szczyt zużycia benzyny. W Stanach Zjednoczonych jest już ona gromadzona na lato i dzisiaj rafinerie marżę benzynową mają praktycznie taką samą, jak marże oleju napędowego, co jest ewenementem, od kilku dobrych miesięcy tak nie było.
Czytaj także: Będą droższe święta ze względu na ceny paliw? Eksperci już znają odpowiedź
W II połowie marca w Polsce litr 95-oktanowej benzyny bezołowiowej kosztował średnio 4,65 zł. To o 10 gr więcej niż na początku miesiąca, podobnie podrożały też inne paliwa na polskich stacjach.
– Myślę, że dzisiaj rafinerie nie mają powodów do narzekań, raczej będą zarabiały. To przeciwnie do firm wydobywających ropę, bo one rzeczywiście dzisiaj mają znacznie trudniej, zwłaszcza te firmy, które wzięły duże kredyty na wydobycie – ocenia Andrzej Szczęśniak. – To jest powszechny na świecie problem. Natomiast rafinerie dzisiaj odrabiają straty z ostatnich lat. Pytanie tylko jak długo.
Pomimo taniejącej ropy zarówno płocki Orlen, jak i gdański Lotos mieli w ostatnim kwartale zeszłego roku po ponad 1 mld zł strat netto. Przyczyną były zapasy obowiązkowe obu koncernów paliwowych, których wartość wraz ze spadającymi cenami surowca na rynkach także spadła. Rosnące marże powinny zrekompensować rafineriom przynajmniej część strat, oznaczają jednak, że ceny na stacjach raczej nie spadną.
– Dzisiaj za wzrost cen paliw są odpowiedzialne rafinerie i ich marże. Wydaje mi się, że w najbliższym czasie tak pozostanie – uważa ekspert rynku paliw. – Ropa tanieje, natomiast marże rafineryjne będą rosły, czyli raczej będziemy mieli do czynienia z trendem wzrostowym cen. Wydaje mi się, że w ciągu 2-3 tygodni jest to dosyć przewidywalny trend. Natomiast nie będzie to spowodowane ani ropą, ani dolarem, ponieważ te czynniki dzisiaj zmniejszają ceny paliw.
Nawet dalsze spadki cen na rynku ropy nie powinny przynieść obniżek na stacjach, ponieważ także ich właściciele czekają na okazję, by odrobić straty.
– Mamy mikroskopijne, wręcz czasami zerowe marże dla stacji paliw, w związku z tym, gdy sytuacja się trochę uspokoi, to one będą wtedy czynnikiem wzrostu cen albo przynajmniej zablokują spadki cen, jeżeli ceny ropy rzeczywiście będą szły w dół – zwraca uwagę Andrzej Szczęśniak. – W najbliższym okresie możemy się spodziewać lekkich wzrostów cen paliw, a jeżeli cena ropy dalej będzie ostro szła w dół, to mamy stabilizację, a nie spadek cen.