Adrian Solano, Wenezuelczyk, który wystartował w środowych kwalifikacjach biegu na 10 kilometrów techniką klasyczną podczas MŚ w Lahti, w ciągu kilku dni stał się rozpoznawalny na całym świecie. Wszystko ze względu na jego wybitnie kuriozalne przygody w trakcie wcześniejszej podróży na treningi do Szwecji oraz sam występ podczas imprezy.
Wenezuela, czyli kraj położony w Ameryce Południowej, regularnie wystawia swoją reprezentację podczas mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym. Nie inaczej było tym razem. Zmianie uległ jednak skład ekipy, do której dokooptowany został Adrian Solano.
W styczniu tego roku zawodnik miał udać się do Szwecji, aby rozpocząć treningi przed zbliżającą się imprezą w Lahti. Jego podróż nabrała jednak kuriozalnego wymiaru. Po wylądowaniu na lotnisku w Paryżu. gdzie Solano miał mieć przesiadkę, narciarz został zatrzymany przez francuską policję. Postawiono mu zarzut nielegalnej imigracji, a pracownicy portu lotniczego sugerowali nawet, że jest… terrorystą. Kiedy przyleciałem do Paryża, wyjaśniłem, że podróżuję do Szwecji, aby tam trenować. Nie uwierzyli mi, że uprawiam biegi narciarskie w Wenezueli. Miałem przy sobie tylko 28 euro i policjanci oskarżyli mnie o nielegalną imigrację – oświadczył.
Czytaj także: Justyna Kowalczyk skomentowała kuriozalny występ Wenezuelczyka podczas MŚ w Lahti. \"Jest zuch!\
Solano spędził pięć dni w areszcie, jednak po interwencji wenezuelskich służb dyplomatycznych udało mu się wrócić do kraju. Gdy wydawało się, że to koniec marzeń zawodnika o występie podczas mistrzostw w Lahti, z pomocą przyszli jego przyjaciele. Uzbierali kwotę niezbędną do wyjazdu na imprezę i zorganizowali mu przelot na miejsce.
Po przybyciu do Finlandii okazało się jednak, że zawodnik… nie potrafi biegać na nartach. Podczas środowych kwalifikacji biegu na 10 kilometrów techniką klasyczną stanął jednak na starcie i dał prawdziwe „show”. Już jego pierwsze wyjście z bramki było widowiskowe. Zawodnik został bowiem wypchnięty przez sędziego, ponieważ nie był świadomy, że może ruszyć. To po prostu trzeba zobaczyć.
Solano „przebiegł” zaledwie połowę dystansu. Co ciekawe, zajęło mu to aż 55 minut, podczas gdy zwycięzca kwalifikacji na przebiegnięcie dwukrotnie dłuższej odległości potrzebował… 26 minut. Pomimo tragicznego występu Wenezuelczyk stał się prawdziwym bohaterem dla zgromadzonej publiczności. W momencie, gdy opuszczał trasę żegnała go burza braw.
źródło: polskieradio.pl, YouTube, wMeritum.pl
Fot. Eurosport screen