Oczywiście, jest to rozczarowujące, jeśli nie zostało się wybranym na stanowisko szefa Komisji Europejskiej – powiedział Frans Timmermans. Holenderski polityk na konferencji prasowej skomentował swoją porażkę w wyścigu o fotel szefa KE. Z jego wypowiedzi wynika, że istotną rolę w blokadzie tej kandydatury odegrały Polska i Węgry.
15 lipca Parlament Europejski wybrał Ursulę von der Leyen na nową przewodniczącą Komisji Europejskiej. To zaskakujący wybór, zważywszy, że jeszcze kilka tygodni wcześniej, podczas negocjacji przywódców państw UE, jej nazwisko nie było nawet wymieniane w gronie faworytów. Komentatorzy polityki unijnej podkreślali, że to Frans Timmermans miał największe szanse na przejęcie sterów w Komisji.
Ostatecznie kandydatura holenderskiego polityka spotkała się ze sprzeciwem państw Grupy Wyszehradzkiej (w tym Polski) oraz Włoch. Co więcej, nieprzychylni Timmermansowi byli również czołowi politycy Europejskiej Partii Ludowej – największej frakcji w PE.
Czytaj także: Sueddeutsche Zeitung: Timmermans nie będzie zajmował się praworządnością w UE
Holenderski polityk odniósł się do swojej porażki na konferencji prasowej. „Oczywiście, to rozczarowujące, jeśli nie zostało się wybranym na stanowisko szefa Komisji Europejskiej. Jednak to kraje podejmują własne decyzje, kierując się własnymi interesami” – podkreśla Timmermans.
Co ciekawe, wiceszef KE zasugerował, że istotną rolę w zablokowaniu jego kandydatury odegrały Polska i Węgry. „Szereg krajów, w których rządzą politycy Europejskiej Partii Ludowej zdecydował, że będzie popierać stanowisko premierów Polski i Węgier. To ich decyzja. Tak to wygląda w polityce” – podsumował.
Źródło: Polsat News