18-letni Miłosz zmarł po tym, jak został zaatakowany przez grupę napastników uzbrojonych w maczety i noże. Policja nie wyklucza, iż tragedia jest pokłosiem porachunków w środowisku krakowskich pseudokibiców.
Do zdarzenia doszło 30 stycznia około godziny 20 przy ulicy Teligi w Krakowie. 18-letni Miłosz został zaatakowany przez grupę mężczyzn uzbrojonych w ostre narzędzia, m.in. maczety i noże. Chłopak otrzymał kilkadziesiąt ciosów i w ciężkim stanie trafił do szpitala.
1 lutego ojciec chłopaka poinformował, że nie udało się go uratować. Milosz niestety przegrał dziś walkę o życie. Walczył ponad dobę wspólnie z lekarzami i mimo ich wysiłków odszedł. Wierzyliśmy do końca, niestety. Zmarł dziś rano o 7:15 – napisał.
Czytaj także: Kibole zamordowali mu syna. Teraz na własną rękę szuka sprawców. \"Nie spocznę, dopóki ich nie znajdę\
Ojciec Miłosza zaapelował również o pomoc w odnalezieniu sprawców. Poprosił także, by „nie szukać zemsty”. Prośba do kibiców i znajomych, aby nie szukali zemsty, bo kolejna rodzina może cierpieć! Wartością najwyższą, ponad wasze idee, układy, interesy, powinno być ludzkie życie! – napisał.
Krakowska policja nie wyklucza, iż do tragedii doszło w wyniku pseudokibicowskich porachunków. Według ustaleń funkcjonariuszy zamordowany 18-latek miał sympatyzować z Cracovią, a napadli go chuligani Wisły Kraków. Aktualnie trwa śledztwo w całej sprawie. Policja analizuje zapis z kamer monitoringu.
Za 3 dni skończyłby 19 lat. Niestety oprawcy nie dali mu szans – napisał ojciec Miłosza w swoim wpisie opublikowanych w serwisie Facebook.
źródło: sportowefakty.pl, Facebook
Fot. Max Pixel