W czwartek Donald Trump po raz pierwszy zabrał publicznie głos od dnia wtorkowych wyborów prezydenckich w USA. Podczas konferencji prasowej padły poważne oskarżenia, bo dotychczasowy prezydent Stanów Zjednoczonych stwierdził, że wybory sfałszowano. Zapowiedział procesy sądowe.
Wybory w USA wzbudzają wyjątkowo dużo emocji, bo choć od dnia głosowania minęło już kilka dni, to nadal nie wiadomo ostatecznie, kto wygrał. Choć jeszcze w piątek wydawało się, że Trump ma większe szanse na wygraną, to już w środę sytuacja zaczęła się nagle zmieniać i na prowadzenie wysunął się Joe Biden. W sieci natychmiast zaczęło krążyć mnóstwo dowodów na rzekome fałszerstwo wyborcze.
Czytaj także: Jakubiak do Mosbacher: „TVN się cieszy. Warto było?”
Początkowo Donald Trump nie wypowiadał się publicznie, ograniczają się jedynie do niewielu wpisów na swoim profilu na Twitterze. W czwartek przerwał jednak milczenie i wystąpił na konferencji prasowej. Dotąd urzędujący prezydent USA nie stronił od bardzo mocnych sformułowań, wprost twierdząc, że wybory sfałszowano.
Trump zapowiada pozwy
„Jeśli zliczyć legalnie oddane głosy w wyborach, to łatwo wygrywam” – stwierdził. „Będzie bardzo dużo pozwów, bo nie możemy sobie pozwolić, żeby ktoś odebrał nam wybory. Naszym celem jest obrona uczciwości tych wyborów ” – mówił Trump. Zaznaczył, że „rażące nieprawidłowości, jakie odnotowano w całym kraju podczas wyborów” zagrażają amerykańskiej demokracji.
Czytaj także: Wybory w USA. Uzbrojeni zwolennicy Trumpa pod centrum wyborczym [WIDEO]
Trump zapewnił, że obecne wybory prezydenckie „skończą się w Sądzie Najwyższym”, bo tylko w ten sposób będzie można zagwarantować, że jego zwycięstwo „nie zostanie skradzione przez korupcję”. Prezydent USA podkreślał, że wszystkie głosy oddane po terminie są nielegalne. „To właśnie dzięki nim mogą ukraść wybory” – zaznaczył.
Źr. rmf24.pl; dorzeczy.pl