Od kilku dni Turcja prowadzi operację militarną w północnej Syrii. Pentagon potwierdził, że turecki ostrzał artyleryjski dosięgnął amerykańską bazę w regionie. Turcy jednak zaprzeczają i przekonują, że ostrzelali jedynie „pozycje terrorystów”.
9 października Turcja rozpoczęła operację „Źródło Pokoju” na terytorium Syrii. Już pierwszego dnia miały miejsce naloty na ściśle wyznaczone cele w północno-wschodniej części kraju. Działania zbrojne rozpoczęły się zaledwie kilkadziesiąt godzin po tym, jak tereny te opuściły amerykańskie wojska.
Czytaj także: Atak Turcji na Kurdów. Rosja i USA zablokowały rezolucję ONZ!
Amerykanie jednak nie opuścili zupełnie Syrii, a jedynie wycofali się z terenu, na którym Turcja przeprowadza operację. Tymczasem Pentagon twierdzi, że w piątek amerykańska baza znalazła się pod tureckim ostrzałem artyleryjskim.
„Eksplozja miała miejsce kilkaset metrów od bazy USA w pobliżu przygranicznej miejscowości Kobane.” – taką informację przekazał rzecznik Pentagonu Brook DeWalt. Dodał, że Turcja wiedziała, że na tym obszarze znajdują się siły amerykańskie.
Turcja odpiera te zarzuty i twierdzi, że ich posterunek został ostrzelany ze wzgórz położonych zaledwie kilometr od amerykańskiej bazy. Na ostrzał odpowiedzieli ogniem.
„W samoobronie ostrzelaliśmy pozycje „terrorystów”, ale w żadnym wypadku nie była to forma ostrzału punktu obserwacyjnego wojsk USA. Przed otwarciem ognia podjęliśmy wszelki środki ostrożności, by uniknąć szkód w bazie USA. Po sygnale od strony amerykańskiej wstrzymaliśmy ostrzał.” – brzmi oficjalne stanowisko ministerstwa obrony Turcji.
USA ostrzegają jednak, że Turcja powinna działań, które mogą za sobą pociągnąć natychmiastową reakcją w ramach samoobrony. Amerykanie dodają, że siły tureckie dysponują informacjami o położeniu wojsk amerykańskich w regionie.
Czytaj także: Otwock: Nieznany sprawca rozbił figurkę Matki Bożej. Wszystko się nagrało [WIDEO]
Źr. wp.pl