Donald Tusk zwrócił się z apelem do Polaków o udział w wielkiej manifestacji wyrażającej wsparcie dla obecności naszego kraju w Unii Europejskiej. Antoni Macierewicz jest przekonany, że data wydarzenia została wyznaczono nieprzypadkowo. – Nie mam wątpliwości, że jest to prowokacja – podkreślił.
Donald Tusk zaapelował do Polaków o wyrażenie sprzeciwu wobec polexitu. W opinii lidera Platformy Obywatelskiej ostatnie orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego jest dowodem, że rządzący zmierzają do zaostrzenia relacji na linii Warszawa-Bruksela.
-Coraz więcej ludzi mówi dziś, że ciśnie im się na usta tylko jedno słowo: zdrada. Bo to jest zdrada. Zdrada najważniejszych narodowych interesów i naszych zwykłych, polskich marzeń o bezpieczeństwie, dobrobycie, o wolności – mówił w oświadczeniu na Twitterze.
– Wzywam więc wszystkich, którzy kochają Polskę, wzywam wszystkich którzy kochają wolność, wzywam wszystkich którzy kochają swoje dzieci. Nie ma znaczenia ile macie lat, jakie macie poglądy, gdzie mieszkacie, czy jesteście wierzący, niewierzący, ani na jaką partię głosowaliście. Musimy ratować Polskę! – apelował.
Do manifestacji sceptycznie podchodzi Antoni Macierewicz. W opinii byłego szefa MON datę protestu nieprzypadkowo ustalono na 10 października, czyli w dniu, w którym przypada kolejna miesięcznica smoleńska.
– Nie mam wątpliwości, że jest to prowokacja. Wiadomo, że co miesiąc spotykamy się w katedrze św. Jana Chrzciciela w Warszawie na mszy świętej poświęconej pamięci tych, którzy polegli nad Smoleńskiem – wyjaśnił Macierewicz.
– Jeżeli Tusk na ten sam czas i miejsce tuż obok katedry wyznacza wiec przeciwko polskiej konstytucji i niepodległości, to ma to charakter świadomej prowokacji – dodał.
Źródło: DoRzeczy.pl