Kolejna walka została dodana na rozpiskę gali UFC 191. Nowymi bohaterami będą dwaj zawodnicy wagi ciężkiej – Frank Mir i Andrei Arlovski.
Będzie to bardzo ciekawe starcie, gdyż obaj są byłymi mistrzami Ultimate Fighting Championship w wadze ciężkiej. Ponadto zarówno jeden, jak i drugi są obecnie na dobrej drodze do powrotu do ścisłej czołówki swojej dywizji. Zwycięstwo dla każdego może mocno przybliżyć ich do walki o tytuł obecnie dzierżony przez Fabricio Werduma.
Mir jak na razie może być bardzo zadowolony ze swoich poczynań w 2015 roku. Wszystko dlatego, że właśnie w tym roku przerwał on swoją czarną serię czterech porażek z rzędu, wygrywając już w pierwszej rundzie z Antonio Silvą. Nie dawno dołożył on kolejną wygraną również przez nokaut. Siłę ciosu zawodnika Las Vegas Combat Club poznał Todd Duffee. Teraz jednak UFC zawiesiło byłemu mistrzowi poprzeczkę jeszcze wyżej, choć widać, że 36-latek jest obecnie w dużym „gazie”.
Czytaj także: UFC 191: Błachowicz z Johnsonem w co-main evencie!
Arlovski z kolei po powrocie do organizacji zaliczył trzy kapitalne występy, z których za każdym razem wychodził zwycięsko. Pierwsze starcie w UFC po kilku latach rozłąki wygrał on przez niejednogłośną decyzję sędziów, lecz dwa kolejne pojedynki to już absolutna dominacja i nokauty w pierwszych rundach. Prawdopodobnie byłby on pierwszym pretendentem do pasa, lecz „Pit Bull” sam przyznał, że nie chce walczyć o pas, gdyż to wiązałoby się z czekaniem na Werduma (obecnie Brazylijczyk leczy kontuzję). Białorusin myśli przede wszystkim o jak najszybszym pojedynkowaniu się, by zarobić jak najwięcej pieniędzy na utrzymanie rodziny.