W ostatnią niedzielę odbyła się gala UFC Fight Night w Rio de Janeiro. Były brazylijski zawodnik i jedna z ikon MMA – Wanderlei Silva, wykorzystał ten moment, by po raz kolejny zaatakować Ultimate Fighting Championship w sprawie jej polityki względem zawodników.
Brazylijczyk jest rozgoryczony faktem, że jego kontrakt z największą federacją mieszanych sztuk walki na świecie jeszcze nie wygasł. Sytuacja jest kuriozalna, gdyż zawodnik i tak nie może stoczyć już żadnej walki dla UFC z powodu dożywotniej dyskwalifikacji nałożonej przez NSAC za zażywanie środków dopingowych. Z powodu wciąż aktualnego kontraktu, Silva nie jest w stanie zawalczyć dla innej federacji, czy nawet występować w różnych wydarzeniach tworzonych przez pozostałe organizacje. 39-latek w taki sposób po raz kolejny przypuścił atak na Danę White’a.
Dotychczas ta organizacja ścigała, dyskryminowała traktowany mnie jak niewolnika. Nie chcą rozwiązać mego kontraktu, przez co nie mogę pracować nigdzie indziej, co jest moim prawem, mogę nie chcieć dla nich pracować. Jeszcze raz proszę UFC o wyzwolenie mnie z niewolniczego jarzma. Albo pracujesz dla nich, albo nie pracujesz w ogóle. Niech jakiś dobry człowiek przetłumaczy ten wpisy i pokaże go Danie. Wiem, że znajdę możliwie najlepszych prawników, którzy pomogą mi w tej sytuacji.
Czytaj także: (Subiektywne) TOP 10 polskich zawodników MMA!
Prezes UFC nie pozostaje dłużny zawodnikowi, jasno dając do zrozumienia podczas konferencji odbywającej się po gali, że organizacja nie ponosi winy za sytuację Brazylijczyka.
Wanderlei Silva uciekł przed testem antydopingowym. Uciekł by uniknąć testu. Jeżeli jest niewolnikiem, to sam sprowadził się do tej roli. Sam sobie to zrobił. UFC nie wyrządziło żadnej krzywdy Wanderleiowi Silvie. Wszystko, co mu się przytrafiło było spowodowane wyłącznie jego postępowaniem.
Źródło: mmarocks.pl
Fot.: youtube.com