Ukraina może liczyć na wsparcie Stanów Zjednoczonych. Taką informację prezydentowi Petro Poroszence przekazał Sekretarz Stanu Mike Pompeo. Co ciekawe, nie wykluczył, iż wsparcie obejmie również sferę militarną.
Petro Poroszenko skontaktował się z amerykańskim Sekretarzem Stanu, Mike’m Pompeo. Podczas rozmowy przedstawił mu informacje dotyczące incydentu w Cieśninie Kerczeńskiej na Morzu Azowskim. Osobiście przekazał też, że w obliczu istniejącego zagrożenia, Ukraina zdecydowała się wprowadzić stan wojenny.
Prezydent naszego wschodniego sąsiada chciał dowiedzieć się, czy Stany Zjednoczone są gotowe wesprzeć Ukrainę. Zgodnie z tym, co przekazują ukraińskie media, otrzymał odpowiedzieć twierdzącą. Co więcej, dostał też zapewnienie, że jeżeli zajdzie taka potrzeba Ukraina otrzyma ze strony amerykańskiej wsparcie militarne.
Zaraz po całym zdarzeniu Petro Poroszenko chciał również skontaktować się z prezydentem Rosji, Władimirem Putinem. Ten nie był jednak zainteresowany rozmową.
Prezydent Ukrainy przyznaje, że zachowanie rosyjskich wojsk nie może być traktowane jak błahostka.
„Oficjalnie, bez „zielonych ludzików, rosyjskie siły w dużej liczbie zaatakowały statki Armii Ukrainy. To nie jest coś, co ktokolwiek mógłby uznać za błahostkę. Kraj jest zagrożony wojną na pełną skalę z Federacją Rosyjską” – powiedział Petro Poroszenko.
Czytaj także: Schetyna wysłał list do prezydenta. Domaga się zwołania RBN
Ukraina otrzyma wsparcie USA. Trump czeka na raport
Głos ws. wydarzeń, do których doszło na Morzu Azowskim, zabrał też prezydent Stanów Zjednoczonych, Donald Trump. Podczas spotkania z dziennikarzami przyznał on, że czeka na „pełen raport” dotyczący incydentu w Cieśninie Kerczeńskiej. Ma go przygotować rada bezpieczeństwa.
Głowa amerykańskiego państwa przyznał, że od wniosków zawartych w dokumencie uzależnione będzie jego spotkanie z Władimirem Putinem, do którego miało dojść pod koniec trwającego tygodnia. Trump nie wykluczył bowiem, że planowana od dłuższego czasu rozmowa może zostać odwołana.
Czytaj także: Spotkanie Trump-Putin może nie dojść do skutku