Vive Tauron Kielce pokonało niemiecki SG Flensburg-Handewitt i awansowało do Final Four Ligi Mistrzów! W Hali Legionów polski zespół był lepszy o jedną bramkę i wygrał 29:28. W pierwszym meczu padł remis 28:28.
Spotkanie, które decydować miało o awansie do turnieju finałowego w Kolonii rozpoczęło się zgodnie z oczekiwaniami. Walka o każdą piłkę i wyrównana gra towarzyszyła kibicom zgromadzonym w Hali Legionów. Nieznaczną przewagę mieli Niemcy, jednak po dziewięciu minutach Denis Buntić doprowadził do remisu, a jego koledzy musieli pamiętać o szybkim powrocie do defensywy.
Mistrzowie Polski przetrzymali grę w osłabieniu, co było sporą zasługą Michała Jureckiego oraz Krzysztofa Lijewskiego. Zawodnicy z Flensburga nie dawali za wygraną i po dwóch akcjach powrócili na prowadzenie (6:7). Gospodarzom problemy sprawiał bramkarz gości, Mattias Andersson, który po kwadransie miał już na swoim koncie dwa obronione rzuty karne.
Czytaj także: Vive Tauron Kielce ze złotym medalem Ligi Mistrzów!
W końcówce pierwszej połowy posypały się dwuminutowe kary, dlatego też zawodnicy mieli więcej miejsca na parkiecie. Ważnym ogniwem w kieleckiej drużynie był Marin Šego, który zatrzymywał rzuty bombardiera rywali, Holgera Glandorfa. Mimo to Niemcy dość łatwo dochodzili do pozycji rzutowej, przez co wynik oscylował wokół remisu.
Po przerwie lepiej w mecz weszli podopieczni Ljubomira Vranjesa, którzy grając w osłabieniu objęli prowadzenie. Końca nie miała twarda walka o to, by wypracować przewagę. Tałant Dujszebajew miał drobny problem z obsadą rozegrania, bowiem kolejni zawodnicy zaliczali drobne urazy. Na całe szczęście nie przełożyło się to na wynik, a Vive Tauron odskoczyło na dystans trzech bramek (19:16; 40 min.).
Konsekwencją był czas, o który poprosił trener gości. Ci natychmiast odrobili straty i doprowadzając do remisu po raz kolejny rozpoczęli rywalizację od nowa. Grę gospodarzy prowadził Jurecki, a do poprawy była postawa w obronie. Całe szczęście w bramce dobrze spisywał się Šego.
Na dziewięć minut przed końcem trzecią karę otrzymał Mateusz Kus, co oznaczało zakończenie jego występu w ćwierćfinałowej rywalizacji (25:24; 51 min.). Oba zespoły wierzyły w zwycięstwo i awans do Final Four, a ostatnie akcje zapowiadały wielkie emocje. Swoje umiejętności prezentował Lijewski, po którego trafieniu kielczanie mieli minimalną przewagę.
Po interwencji chorwackiego bramkarza gospodarzy inicjatywa była po stronie Vive Tauronu. Bramkę dołożył popularny „Dzidziuś” i kibice mogli być w coraz to lepszych nastrojach. Końcówkę z ławki oglądał już Henrik Toft Hansen, który uderzył w twarz Urosa Zormana.
Podopieczni Dujszebajewa mieli znakomitą okazję, ale niewykorzystany rzut karny nie przypieczętował awansu. O czas poprosił jeszcze Vranjes, przekazując swoim zawodnikom cenne wskazówki. Niemcy trafili z linii siedmiu metrów i na minutę przed końcem doprowadzili do remisu. Ostatnie słowo należało więc do mistrzów Polski, a trafienie Krzysztofa Lijewskiego wprawiło w euforię wszystkich kibiców. Przyjezdni mieli jeszcze czas na oddanie rzutu, ale bilety do Kolonii były już w rękach zawodników Vive Tauronu.
Vive Tauron Kielce – SG Flensburg-Handewitt 29:28 (14:13)
Vive: Szmal, Sego – Buntić 2, Jurecki 9, Jachlewski 1, Zorman 1, Lijewski 3, Cupić, Strlek 3, Aquinagalde 2, Chrapkowski 1, Reichman 7, Kus, Paczkowski.
Karne: 7/11
Kary: 16 min.
Flensburg: Andersson, Moller – Karlsson, Eggert 1, Glandorf 2, Mogensen 1, Svan 8, Wanne, Djordić, Jakobsson, Toft Hansen 1, Gottfridsson 1, Lauge Schmidt 8, Mahe 6, Radivijević, Kozina.
Karne: 4/6
Kary: 16 min.
Pierwszy mecz: 28:28, awans: Vive Tauron Kielce