Lech Wałęsa w żałobie. Były prezydent przyznaje wprost, że jest rozpaczony po śmierci jednego ze swoich przyjaciół. „Wierzę, że kiedyś spotkamy się w niebie” – mówi.
Wczoraj w Warszawie odbyły się uroczystości pogrzebowe Jana Lityńskiego. Były opozycjonista zginął tragicznie kilka tygodni temu. Lityński próbował bowiem ratować swojego psa, który znalazł się oblodzonej rzece. Niestety, podczas próby pomocy zwierzęciu doszło do niewyobrażalnej tragedii.
Lód pod Lityńskim załamał się, a byłego działacza „Solidarności” porwał rzeczny prąd. Jego ciało odnaleziono dopiero jakiś czas później. Przyczyną zgonu byłego Senatora RP było utonięcie.
Nagłe odejście Lityńskiego wstrząsnęło jego przyjaciółmi. Tuż po pogrzebie głos w tej sprawie zabrał Lech Wałęsa, który przyznał, że jest zdruzgotany śmiercią byłego opozycjonisty.
Lech Wałęsa w rozpaczy. „Wierzę, że kiedyś spotkamy się w niebie”
„Janek dał się lubić, był bardzo aktywny i poszukujący. I zawsze walczył o coś, dla kogoś, a nie przeciwko komuś. Szukał miejsca, gdzie mógł coś zrobić. Szkoda go bardzo” – powiedział Lech Wałęsa w rozmowie z „Super Expressem”.
Były prezydent przyznaje, że fakt, iż Jan Lityński odszedł tak nagle być może ma swoje uzasadnienie. „Po tamtej stronie jak widać, też jakieś potrzeby mają i go do siebie wezwali. Wierzę, że kiedyś się spotkamy w niebie” – oświadczył.
„Janek kochał Polskę, kochał zwierzęta i był znany ze swojej ogromnej życzliwości i dobra. Zawsze budował, nie burzył i takim go zapamiętam” – podsumował były prezydent, który przez wiele lat współpracował z Janem Lityńskim.