Jan Ziobro opublikował w czwartek kolejne nagranie w którym wyjaśniał powody zawieszenia swojej kariery. Polski skoczek przyznaje, że spisywał się dobrze, jednak nie został potraktowany sprawiedliwie. Jego wypowiedzi wywołały prawdziwą burzę w polskich skokach narciarskich. Choć Ziobro był ostro krytykowany przez samego Adama Małysza, to jednak za skoczkiem opowiedział się jego klubowy trener Edward Przybyła.
Przypomnijmy, Ziobro kilka dni temu zamieścił na swoim profilu na Facebooku nagranie trwające nieco ponad 4 minuty. Informuje w nim o decyzji o zawieszeniu kariery oraz zdradza powody. Choć padają dosyć mocne oskarżenia, to nie pojawia się ani jedno nazwisko. To nie jest tak, że nie chcę skakać, ale kontynuacja kariery nie ma sensu, gdyż wielu ludzi z otoczenia po prostu chce mnie zniszczyć jako zawodnika. Jest szereg decyzji, które są skandaliczne. Kłody są mi rzucane pod nogi od dłuższego czasu. Na każdym kroku jestem pomijany, poniżany i traktowany gorzej niż tło. – mówił skoczek. Pisaliśmy o tym TUTAJ.
W środowisku sportowym wybuchła burza. Decyzję Ziobry komentował nawet Adam Małysz. Była to opinia krytyczna pod adresem młodego skoczka. Tymczasem wczoraj Jan Ziobro postanowił przerwać milczenie. Na swoim profilu na Facebooku opublikował kolejne nagranie i zdjęcie. W Letniej Grand Prix w Wiśle w tym samym roku skakałem tylko dlatego, że była do wykorzystania kwota krajowa. Skakałem dobrze. Zająłem siódme miejsce. Byłem drugi z Polaków. Na kolejny konkurs LGP do Hinterzarten znowu nie pojechałem i nie wiadomo, dlaczego. – mówił Ziobro. Nagranie i więcej na ten temat TUTAJ.
Tymczasem okazuje się, że Ziobro nie jest odosobniony w swojej opinii. Po jego stronie opowiedział się jego trener klubowy Edward Przybyła. Nie można porównywać kadry A do kadry B. Zawsze było tak, że o tym, kto pojedzie na zawody, decyduje forma, a nie układy i układziki. Cokolwiek się powie, to znajdą mu, że albo był za ciężki, albo nie chce się słuchać, albo słaby psychicznie. – mówi cytowany przez wp.pl.
Ja Jasiowi ufam i wierzę. Niektóre plotki mnie śmieszą. Kiedy jest się dobrym sportowcem, to trzeba to udowodnić. Jednak jeśli kogoś nie dopuszcza się do tego, aby mógł coś udowodnić, to trudno to zrobić. – dodaje Przybyła.
Jasiek musi się wyżalić. Jeśli po piętach deptałby mu junior, to nie zdziwiłbym się, że biorą na zawody juniora. Ale jak przepaść między zawodnikami wynosi nawet 15 metrów, to już inna sytuacja. Ja nie mam zamiaru się kłócić, ja go tylko namawiałem, żeby skakał dalej. Dla mnie to „kiwanie” zaczęło się od letniego Grand Prix w Wiśle i od siódmego miejsca Ziobry. Horngacher nie widzi go w składzie? Trudno. Kruczek też nie do końca go widział. Jasiek nie jest święty, jest buńczuczny. Ale nic dziwnego, że chce sprawiedliwości. – tłumaczy Przybyła.
Nie może być tak, że trener decyduje o składzie po rozmowie telefonicznej. Trener kadry B przekazuje, jak pokazali się skoczkowie, ale nagle różnica wynosi 15 metrów i bierze się tego, który skacze krócej. Sprawy finansowe nie są przy Jaśku brane pod uwagę. On ma swoją firmę, nie ma się czym martwić. Niech inni chłopcy martwią się tym, co będą robić, jak skończą karierę. – podsumowuje Przybyła.
Źródło: sportowefakty.wp.pl; wmeritum.pl
Fot.: wikimedia/Tadeusz Mieczyński