Siatkarze PGE Skry Bełchatów nie mieli w środę powodów do radości. Na własnym parkiecie przegrali z Lotosem Trefl Gdańsk 0:3, stojąc pod ścianą w półfinale PlusLigi. Środkowy Skry – Andrzej Wrona, zapowiada jednak, że drużyna jeszcze nie zamierza się poddać.
Od samego początku starcia gospodarze mieli spore problemy z każdym elementem siatkarskiego rzemiosła. Mało bloków punktowych, słaba skuteczność w ataku i słabe przyjęcie powodowały, że mistrzowie Polski nie byli w stanie nawiązać skutecznej rywalizacji z dobrze dysponowanym rywalem. Siatkarz upatruje przyczynę porażki w nieodpowiednim nastawieniu mentalnym.
Myślę, że wyglądaliśmy tak, jakbyśmy głowami byli już w Berlinie. Mimo tego, że mówiliśmy sobie, żeby się skupić na tym meczu, a o Berlinie pomyśleć od jutra wyglądało to tak, jakbyśmy duchem i głową już tam byli. Dzisiaj zagraliśmy bardzo „równy” mecz, chyba ostatnio przytrafił nam się taki z Będzinem u siebie. Wyglądało to strasznie. Praktycznie nic nam nie szło. Drużyna z Gdańska zagrała bardzo dobrze we wszystkich elementach.
Czytaj także: PlusLiga: Lotos wziąż niepokonany!
Według byłego gracza Delecty Bydgoszcz gdańszczanie wcale nie prezentowali się z nadzwyczajnej strony, a tak wysokie zwycięstwo spowodowane było fatalną grą jego obecnego zespołu. Mimo to środkowy jest pełen optymizmu przed kolejnymi starciami z rewelacją rozgrywek.
Praktycznie przez większość spotkania nie ryzykowali zagrywką tylko nam oddawali, a my się sami gdzieś zabijaliśmy na siatce. Musimy to przemyśleć. Uważam, że ciągle mamy szansę na awans. Odrabialiśmy już większe straty. Może my musimy grać z nożem na gardle? Mam nadzieję, że jak teraz będziemy pod tą wielką presją, a tak właśnie teraz będzie w każdym meczu, to będziemy grali dużo lepiej.
Teraz przed „Pszczółkami” ponad tydzień przerwy, by w przyszłą sobotę rozpocząć walkę o zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Wrona wie, jak jest to ważny turniej, dlatego sam przyznaje, że cała ekipa myślami jest teraz tylko w Berlinie, by zdobyć największy sukces w historii klubu.
Przed nami są ważne rzeczy – za półtora tygodnia mamy Final Four. Mamy teraz okazję potrenować w spokoju w Bełchatowie. Jest parę rzeczy, które musimy poprawić, pogadać i walczyć, bo naprawdę jest dużo do wygrania.
Źródło: skra.pl
Fot.: Patryk Głowacki/wMeritum.pl