W nocy z 11 na 12 grudnia nastąpił wybuch w kolejnym polskim sklepie w Holandii. Do eksplozji ponownie doszło w miejscowości Beverwijk. To dotąd już czwarta taka sytuacja na terenie Holandii. Nadal nie jest znany motyw sprawców, którzy pozostają na wolności.
W sobotę nad ranem wybuch zniszczył witrynę w kolejnym polskim sklepie w Holandii. Media przypominają, że to nie pierwszy raz, bo do takich zdarzeń dochodziło już w ostatnich dniach w polskich supermarketach w Heeswijk-Dinther oraz w Aalsmeer.
W Baverwijk to już druga eksplozja w ostatnich dniach, bo wcześniej doszło tam do tego 8 grudnia. Tym razem wybuch nastąpił około godz. 4.30 w nocy – informuje Polsat News. Wcześniej informowano, że w pobliżu miejsca eksplozji płonie samochód. Nie wiadomo, czy obie sprawy są ze sobą powiązane.
Holenderska policja prowadzi dochodzenie już od wtorku, gdy nastąpiły pierwsze eksplozje. Mundurowi nie wykluczają powiązania pomiędzy wszystkimi zdarzeniami.
Wybuch ma podłoże narodowościowe, czy walki gangów?
Nie wiadomo, czy wybuch ma podłoże narodowościowe, czy są to porachunki gangów. Okazuje się bowiem, że właścicielem przynajmniej części ze zniszczonych sklepów jest ta sama osoba, która nawet nie jest Polakiem. To pochodzący z Iraku piłkarz trzecioligowego klubu Quick Boys, Mohamad Mahmoed.
Jeszcze zanim nastąpił wybuch w środę, Mahmoed stwierdził, że powodem incydentu mogła być zazdrość. „Wiele ludzi mnie zna, bo gram też w piłkę. Jestem normalnym facetem, przedsiębiorcą z kilkoma biznesami. Coś takiego mógł zrobić tylko ktoś motywowany czystą zazdrością” – stwierdził Mahmoed.
Źr. Polsat News; wmeritum.pl