Andrzej Kosmala, przyjaciel i menedżer Krzysztofa Krawczyka, zabrał głos podczas mszy pogrzebowej wokalisty. Jak zaznaczył, mówił w imieniu żony artysty, dla której wydarzenie było zbyt trudnym przeżyciem.
Krzysztof Krawczyk zmarł w poniedziałek w wieku 74 lat. W sobotę w Archikatedrze św. Stanisława Kostki w Łodzi odbyły się jego uroczystości pogrzebowe. Mszy świętej przewodniczył metropolita łódzki abp Grzegorz Ryś, a biskup Antoni Długosz wygłosił poruszające kazanie.
Pod koniec uroczystości, głos zabrał Andrzej Kosmala, menedżer, a prywatnie również przyjaciel zmarłego artysty. Zaznacza, że mówi w imieniu Ewy Krawczyk. „Nie chciałem zabierać głosu w tej drugiej chwili. Byłem przecież przy tobie człowiekiem drugiego planu. Jesteś w moich myślach, wspomnieniach, piosenkach, które tworzyliśmy wspólnie przez 47 lat. Poprosiła mnie jednak twoja ukochana żona Ewa o powiedzenie kilku słów, których ona nie ma siły dziś, w tej ciężkiej dla niej chwili, wypowiedzieć” – powiedział.
„Prosiła mnie, bym powiedział krótko. Nie żegnaj, lecz do widzenia. Bo cóż powiedzieć w takiej chwili. Niech pozostanie milczenie, jak mówił św. Jan Paweł II. Ale po tobie, Krzysiu, nie pozostanie milczenie, pozostaną cudowne nagrania, wyśpiewane niepowtarzalnym głosem. Pan Bóg dał ci talent, a ty tego daru nie zmarnowałeś” – dodał Andrzej Kosmala.
Czytaj także: To były ulubione piosenki Krzysztofa Krawczyka. „Nie do ruszenia” [WIDEO]
Źr.: TVP