Zakład Karny w Chełmie stał się ostatnio niezwykle popularny. Wszystko za sprawą zdjęć osadzonego, które wyciekły do sieci. Mężczyzna pręży na nich muskuły i ćwiczy sporty walki. Problem w tym, że fotografie zostały wykonane nielegalne.
Zakład Karny w Chełmie znalazł się ostatnio na świeczniku. Wszystko ze względu na aferę, którą wywołał jeden z osadzonych. W sieci ukazały się bowiem jego zdjęcia, które wcześniej musiały zostać wykonane w celi. Na Facebooku opublikowała jego małżonka, a przedstawiciele ZK w Chełmie przyznają, że fotografie mają nielegalny charakter.
Na wspomnianych zdjęciach potężnie zbudowany mężczyzna pręży muskuły. Z kolei na innych ćwiczy sporty walki: uderza w prowizoryczny worek oraz prezentuje kopnięcia. Inna fotografia przedstawia zaś cały arsenał odżywek oraz suplementów niezbędnych do budowania muskulatury.
W jaki sposób mężczyzna wykonał zdjęcia? W rozmowie z nami były funkcjonariusz służby więziennej przyznawał, że musiał mieć telefon oraz dostęp do internetu. ZK w Chełmie przyznaje z kolei, że już podjął kroki, aby sprawę wyjaśnić. Więcej informacji na ten temat oraz wspomniane fotografie znajdą państwo poniżej.
Czytaj także: Chełm: do sieci wyciekły zdjęcia osadzonego zakładzie karnym!
Nowe informacje ws. afery w ZK w Chełmie
Teraz w całej sprawie pojawiły się nowe informacje. Podaje je serwis chelm.naszemiasto.pl. Przekazuje on, iż „do gry” wkroczyła prokuratura.
„Prowadzimy śledztwo w kierunku przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków służbowych przez funkcjonariuszy służby więziennej. Grozi za to 3 lata więzienia. Śledztwo jest na początkowym etapie. Nikomu nie postawiliśmy jeszcze zarzutów” – mówi Lech Wieczerza, szef Prokuratury Rejonowej w Chełmie.
„Po opublikowaniu informacji o wycieku zdjęć w mediach, do Zakładu Karnego w Chełmie zgłosiła się kobieta z informacjami na temat zdarzenia” – informuje Agnieszka Kępka, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Serwis podaje, że nieoficjalnie mówi się, iż to żona osadzonego przekazała dyrekcji ZK w Chełmie informacje, że telefon przekazał jej mężowi jeden ze strażników. Miał za to otrzymać pieniądze. Wówczas sprawa została zgłoszona do prokuratury.
Więcej informacji na ten temat znajdą państwo W TYM MIEJSCU.