Artur Zawisza wczoraj wczesnym rankiem jadąc samochodem potrącił rowerzystkę. Choć sprawa odbiła się szerokim echem w mediach, to jednak były poseł postanowił po raz kolejny zaryzykować. Wieczorem znów wsiadł za kierownicę nie mając prawa jazdy i… znów wpadł.
Do zdarzenia doszło wczoraj około godziny 7:00 na warszawskim Mokotowie. Artur Zawisza prowadził samochód marki mercedes i uderzył w jadącą ulicą rowerzystkę. Kierowca był trzeźwy, ale jak się okazuje nie miał uprawnień do prowadzenia pojazdów. Prawo jazdy stracił w 2016 r.
Czytaj także: Jachira poszła pod dom Kaczyńskiego. Znów drwi [WIDEO]
Zdarzenie odbiło się szerokim echem w mediach, a sam były poseł starał się publicznie usprawiedliwiać. Tymczasem tego samego dnia około godz. 22:00 na ul. Chełmskiej w Warszawie, Artur Zawisza… znów wsiadł za kółko. Tym razem znów miał pecha, bo do kontroli zatrzymał go patrol policji.
Mundurowi nie byli pobłażliwi dla byłego posła. Zabrali mu kluczyki i uniemożliwili dalszą jazdę. Co więcej, funkcjonariusze odholowali mercedesa, którym jechał Artur Zawisza.
Jak informuje radio RMF FM, Artur Zawisza nie otrzymał mandatu. Wobec kierowcy wszczęto natomiast postępowanie związane z podejrzeniem naruszenia sądowego zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych. Kara za to przestępstwo wynosi do 2 lat więzienia. Do tego dochodzi potrącenie rowerzystki.
Źr. wmeritum.pl; rmf24.pl