Poseł Platformy Obywatelskiej, Tomasz Zimoch w rozmowie z „GW” bardzo krytycznie ocenił własne ugrupowanie. Okazuje się, że polityk ma mnóstwo zastrzeżeń przede wszystkim do kierownictwa partii. Nie chodzi tylko o głosowanie nad podwyżkami dla polityków.
Zimoch przyznał, że najbardziej rozczarowało go posiedzenie klubu przed głosowaniem nad podwyżkami. „Krótkie, bez dyskusji, choć wbrew temu, co mówił Borys Budka, były głosy sprzeciwu, proszące o zastanowienie się, czy na pewno mamy głosować za tą ustawą. I padło zdanie: »Najwyżej dwa dni ludzie pomarudzą, dziennikarze popiszą i wszyscy o tym zapomną«” – relacjonuje.
Czytaj także: Kto wymyślił podwyżki dla polityków? Kosiniak-Kamysz podał swoją wersję
Poseł podkreślił, że w tej sprawie zabrakło wyobraźni politycznej. „Powinni być jej już nauczeni. Im się często wydaje, że są jej mistrzami. Okazało się, że byli niemowlakami” – stwierdził Zimoch. Dodał, że reakcja wyborców była łatwa do przewidzenia, a część posłów jest po prostu odrealniona.
Polityk przyznał, że podobnych spraw w PO jest więcej. „Posiedzenia klubu są krótkie, wielokrotnie pozbawione dyskusji, najczęściej tuż przed posiedzeniami Sejmu. Wielu posłów wpadło w rutynę. Powody są różne, ale chodzi m.in. o to, że niektórzy z nich za długo już siedzą w Sejmie” – mówi Zimoch.
Krytycznie ocenił posłów, którzy z pełnienia mandatu zrobili sobie po prostu zawód. „Boją się, że jakakolwiek krytyka może im zagrozić, więc nawet jeśli są czemuś przeciwni, to i tak milczą, by nie narazić się partyjnym wodzom” – mówi Zimoch.
„Wyniosłość i salonostwo PO przenosi się na klub. Wie pani, że ludzie Platformy nazywani są „wielepami”? Bo zawsze uważają, że wiedzą wszystko lepiej” – podsumowuje Zimoch.
Źr. dorzeczy.pl; „GW”