W pierwszej połowie marca media informowały, że podczas prac przygotowawczych do przekopu Mierzei Wiślanej natrafiono na olbrzymie złoże bursztynu. Teraz minister Marek Gróbarczyk studzi emocje, bo złoże może wcale nie być aż tak bogate jak sądzono.
Przypomnijmy, informacje o tym, że w Mierzei Wiślanej może znajdować się złoże bursztynu pojawiały się już w 2016 r. Wtedy wartość złoża szacowano na olbrzymią sumę, bo aż ok. 900 mln zł.
Podczas prac związanych z przekopem Mierzei Wiślanej faktycznie potwierdzono istnienie złoża. Informował o tym sam minister Gróbarczyk, ale zastrzegał, że za wcześnie na wycenę jego wartości.
Czytaj także: Złoże bursztynu w Mierzei Wiślanej. Warte miliony
Czytaj także: Szydło zwróciła się do nauczycieli. Wicepremier wyciąga rękę
Teraz minister studzi emocje. „Wartość złóż bursztynu na Mierzei Wiślanej jest liczona raczej w milionach niż dziesiątkach milionów złotych.” – mówił na antenie Radia Plus minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk.
Minister ponownie jednak zastrzegł, że jest zbyt wcześnie, aby mówić o konkretnych kwotach, bo złoże bursztynu wciąż jest badane. Zapowiedział też, że informacja na temat tego, ile wart jest znajdujący się w miejscu przekopu kruszec, zostanie przekazana na konferencji prasowej.
Czytaj także: Strajk w oświacie. Nauczyciel przebrał się za krowę i muczał [WIDEO]
Źr. wmeritum.pl; wprost.pl