W 1999 roku rząd Jerzego Buzka wprowadził reformę systemu emerytalnego. System składał się z trzech filarów. Pierwszy filar oparty został na systemie repartycyjnym – pracujący młodzi ludzie składali się na emeryturę swoich rodziców i dziadków. Pierwszy filar był obowiązkowy i kontrolowany przez państwo za pośrednictwem ZUS. Drugi filar otrzymał nazwę Otwartych Funduszy Emerytalnych (OFE). To filar kapitałowy – w systemie tym gromadzone były pieniądze na podobnej zasadzie, jak w banku. Drugi filar był także obowiązkowy i oparty na ustawowych regulacjach – minimum połowa środków ma być inwestowana w rządowe obligacje, a pozostałe pieniądze na polskiej giełdzie.
Przenieśmy się do roku 2013. W budżecie brakuje pieniędzy. 6 grudnia Sejm przegłosował ustawę „reformującą” OFE, a 11 grudnia zatwierdził ją Senat. Ustawa przewidywała, że obligacje skarbu państwa, które są w posiadaniu OFE, zostaną przekazana do ZUS-u, a następnie umorzone. Ich wartość szacuje się na 150 miliardów złotych. Realny dług w postaci obligacji został zamieniony na bliżej nieokreślone zobowiązanie ZUS względem przyszłych emerytów. Ustawa przewidywała także możliwość wyboru pomiędzy ZUS a OFE, a więc możliwość rezygnacji z II filaru. Powyższe zapisy budzą bardzo duże kontrowersje.
Czytaj także: Stan współczesnej oświaty. Czy czas na radykalne zmiany?
Wprowadzając reformę z 1999 roku obiecywano nam, że pieniądze zgromadzane w OFE będą nasze i że będą dziedziczone. Dobrze jeszcze pamiętam wizję emerytury pod palmami i kwestionariusz, w którym miałem wskazać uposażonych. W 2008 roku Sąd Najwyższy orzekł, że pieniądze w OFE nie są nasze, są częścią systemu. Kodeks rodzinny stanowił jednak inaczej i sądy rodzinne traktowały pieniądze zgromadzone w OFE jako część majątku wspólnego małżonków. W około tysiącu spraw rozwodowych sądy orzekły wypłatę przez jednego ze współmałżonków połowy środków zgromadzonych w OFE na rzecz drugiego. Nie przelewem z konta OFE na konto w OFE – w gotówce!!! Ale wypłacić z OFE ich nie można, bo nie są nasze.
Pomimo licznych głosów sprzeciwu, także ze strony konstytucjonalistów, 27 grudnia ustawę podpisał Prezydent RP. Pomiędzy 1 kwietnia, a 31 lipca będziemy mogli sobie wybrać – ZUS czy OFE. Niezdecydowani zostaną przypisani do ZUS-u. Symboliczne jest tempo, w jakim ustawa przeszła przez Sejm i Senat. Symboliczne są też oświadczenia obrońców ustawy, że konstytucja jest ważna, ale ważniejsza jest stabilność budżetu.
ZUS czy OFE – co wybrać? Spotkałem się z tym pytaniem wielokrotnie. Mam 40 lat. Razem z żoną w OFE mamy około 50 tysięcy złotych. Oznacza to, że rząd okradł moją rodzinę z ponad 25 tysięcy złotych. Moją rodzinę i każdą rodzinę w Polsce (zachowajcie sobie ostatni wyciąg z OFE i porównacie go z następnym). To tak jakby każdej rodzinie w Polsce rząd zabrał średniej klasy samochód. Jak państwo zareagowali na kradzież pieniędzy z OFE? A jak zareagowaliby państwo na kradzież samochodu? Jak państwo zareagowali na wydłużenie wieku emerytalnego do 67 lat? Czy słyszeli państwo o stopniowej likwidacji założonego jeszcze przez rząd Leszka Milera Funduszu Rezerw Demograficznych, który podobnie jak OFE miał nam zapewnić godziwe emerytury i który podobnie jak OFE okradany jest z powodu dziury w budżecie?
ZUS czy OFE – co wybrać? Masz ponad 50 lat. Nie przejmuj się. Dużą część twojej emerytury zależeć będzie od kapitału początkowego wyliczonego przez ZUS na podstawie składek z przed 1999 roku. Różnice zapewne będą groszowe. Nie masz 50 lat. Nie przejmuj się. Zanim dożyjesz emerytury państwo jeszcze nie raz „zreformuje” system. Płacisz składki i uważasz, że państwo musi ci na starość zapewnić emeryturę? A masz z którymkolwiek z rządów umowę na piśmie? A może z ZUS-em? Że są ustawy? Prawo, które ma nam zapewnić przyszłość za kilkadziesiąt lat, a zmieniane jest co kilka i działa wstecz (patrz wiek emerytalny)? Ja czarno to widzę.
ZUS czy OFE – co robić? Wszystkim, którzy postawią na indywidualne, kapitałowe ubezpieczenia emerytalne polecam tekst Marcina Horała umieszczony na stronie wGospodarce.pl. Autor zwraca uwagę, że żaden system emerytalny nie wytrzyma, gdy będzie się rodziło coraz mniej dzieci. Coraz mniej pracowników, podatników, konsumentów. Pozwolę sobie zacytować jego obszerny fragment:
„(…) Zaraz, zaraz, a w co inwestowali? W akcje? A ile będą warte akcje w zwijającej się gospodarce, której z roku na rok ubywa pracowników i konsumentów. W obligacje skarbu państwa? A to znów na jedno wychodzi – wszystko zależy od realnej wypłacalności państwa, bardzo wątpliwej w sytuacji zanikającej bazy podatkowej. W nieruchomości? A ile będą warte nieruchomości w kraju jedynaków, gdzie każdy dziedziczy mieszkanie po rodzicach, dwa mieszkania po dziadkach i mieszkanie po bezdzietnej cioci – więc ani mu w głowie jakieś kupować, natomiast chętnie by kilka sprzedał. Lokaty bankowe? A ile banków wytrzyma w takim otoczeniu gospodarczym? Jak będą oprocentowane oszczędności w zwijającej się gospodarce, gdzie nikt nie bierze kredytów na rozwój biznesu bo i po co skoro z roku na rok jest coraz mniej potencjalnych klientów? Utrzymają go dzieci? No dobrze, a ile w takiej gospodarce jego dzieci będą w stanie zarobić? A co z coraz liczniejszymi przypadkami małżeństw jedynaków, które miałyby na swoim utrzymaniu np. czworo rodziców, troje żyjących jeszcze dziadków i ową bezdzietną ciotkę? Kto – w zwijającej się gospodarce – zarobi tyle by sam, góra na spółkę z jednym bratem lub siostrą utrzymać kilkoro staruszków? (…)”
Emerytury prawdopodobnie nie dożyjemy lub będzie ona śmiesznie mała. Złości Cię ta myśl? To tak jakbyś złościł się na prezentera pogody za to, że przewiduje brzydką pogodę. Pamiętaj, twoja emerytura nie zależy od ZUS-u. Zależy od ludzi, których wybrałeś do Sejmu. To oni zdecydują kiedy na nią pójdziesz i czy ci wystarczy na „hamak pod palmami”. Zorganizuj pikietę, podpisz petycję, zrób cokolwiek, nie czekaj! I koniecznie idź do wyborów i pokaż im kto tu rządzi.
Pamiętaj także o tym, że w ZUS-ie nie ma żadnych pieniędzy. Twoja emerytura będzie ufundowana przez twoje dzieci i wnuki. Zadbaj o to by je mieć, by je należycie wychować i wykształcić. W nich cała nadzieja.
Autor tekstu: Arkadiusz Strojek, czytelnik wMeritum.pl
Fot.: Wistula / wikimedia commons