Nie jest tajemnicą, że zarobki skoczków narciarskich nie są wysokie jeśli popatrzy się choćby na kontrakty piłkarskie. Najlepsi jednak mogą liczyć na pokaźne sumy, czego przykładem mogą być zarobki Piotra Żyły i Kamila Stocha, które w tym sezonie są imponujące.
Z każdym rokiem szanse skoczków na zarobek są coraz większe. Dyscyplina przyciąga nowych sponsorów, a dodatkowo organizowanych jest coraz więcej mini-turniejów, w których zawodnicy mogą wygrać pokaźne sumy. Dodatkowo, od pewnego czasu nagrodę finansową zgarnia również triumfator kwalifikacji, który zgarnia 11 400 złotych.
W obecnym sezonie zdecydowanie zarobił do tej pory Ryoyu Kobayashi. Japończyk, który jest liderem klasyfikacji generalnej Pucharu Świata zgarnął do tej pory 245 480 złotych. Na drugim i trzecim miejscu znajdują się jednak Piotr Żyła i Kamil Stoch, którzy są bogatsi o całkiem pokaźne sumy.
Czytaj także: Ile w tym sezonie zarobili polscy skoczkowie?
Piotr Żyła podczas ostatniego weekendu w Engelbergu dwukrotnie stanął na drugim stopniu podium. Tylko za te zawody otrzymał 60 800 złotych, a łącznie w sezonie aż 209 000 złotych. To więcej, niż skoczek zarobił w całym poprzednim sezonie. Nieco mniej zarobił Kamil Stoch, który w Engelbergu zgarnął 30 400 złotych, a łącznie w tym sezonie zarobił 176 200 złotych.
A jak wygląda sytuacja wśród pozostałych polskich skoczków? Na zarobki z pewnością nie mogą narzekać Dawid Kubacki i Jakub Wolny, którzy w tym sezonie zarobili odpowiednio 87 020 złotych i 51 680 złotych. Znacznie mniej zgarnęli natomiast Stefan Hula i Maciej Kot. Pierwszy z nich zarobił od początku sezonu 9 500 złotych, a drugi 2 470 złotych. Łącznie Polacy zarobili w tym sezonie już ponad pół miliona złotych.
Czytaj także: Liga Mistrzów. Wylosowano pary 1/8 finału!
Źr.: WP Sportowe Fakty