W pierwszej kolejce sezonu hokejowego wygrywali faworyci. We wszystkich 6 meczach pięciokrotnie wygrywali gospodarze. Jedyne spotkanie, w którym wygrał zespół gości to mecz w Sosnowcu, gdzie SMS podejmował GKS-Tychy. W tym spotkaniu padło też najwięcej, aż 20 goli. Do ostatnich sekund ważyły się losy meczów w Sanoku i Oświęcimu, ostatecznie właśnie drużyny z tych miast zgarnęły komplety punktów.
Podsumowanie pierwszej kolejki PHL sezonu 2015/2016 rozpoczniemy od meczu, który zakończył się najpóźniej. Reprezentacja Polski do lat 20 powracająca na najwyższy szczebel zmagań ligowych po 16 latach zmierzyła się na swoim lodowisku z GKS-em Tychy. Wynik rywalizacji między niedoświadczonymi nastolatkami, a Mistrzem Polski mógł być tylko jeden – pewne zwycięstwo tyszan. Co ciekawe liczba 20 w tym spotkaniu oznacza również liczbę bramek. Spotkanie zakończyło się wynikiem 19:1 dla podopiecznych Jirziego Sejby. Najwięcej goli padło w drugiej tercji, ale druzgocąca wręcz przewaga tyszan nawet przez moment nie ulegała wątpliwości. Statystyka strzałów mówi wszystko – 78:11 dla zwycięskiej drużyny. Kamil Kalinowski i Mikołaj Łopuski zdobyli po trzy gole, dołożyli do tego również po dwie asysty. Po dwie bramki zdobyli Jarosław Rzeszutko i Adam Bagiński. Podsumowując ten mecz trzeba stwierdzić, że przed młodymi graczami postawiono ogromne wyzwanie. Wiadomo – to pierwszy mecz, do tego najlepszym zespołem w kraju. Trudno oczekiwać lepszych wyników w przyszłości, ale miejmy nadzieję, że poza przyzwyczajeniem do porażek hokeiści ze Szkoły Mistrzostwa Sportowego wyciągną coś z lekcji hokeja udzielanej im przez starszych kolegów. Jak ocenić czy gra w ekstralidze reprezentacji do lat 20 to słuszne posunięcie? Najlepiej poczekać do testu, którym będą grudniowe Mistrzostwa Świata.
SMS U20 Sosnowiec – GKS Tychy 1:19 (0:5, 0:8, 1:6)
0:1 Adam Bagiński – Radosław Galant – Michael Kolarz (01:26)
0:2 Mikołaj Łopuski – Jarosław Rzeszutko – Mateusz Bryk (10:15)
0:3 Filip Komorski – Mateusz Bepierszcz – Kamil Kalinowski (10:41)
0:4 Jarosław Rzeszutko – Yuri Kuzin – Michael Kolarz (13:51) 5/4
0:5 Jarosław Rzeszutko – Yuri Kuzin – Mikołaj Łopuski (18:35)
0:6 Jakub Witecki – Adam Bagiński – Marcin Kolusz (20:34)
0:7 Kamil Kalinowski – Mateusz Bepierszcz – Filip Komorski (22:38)
0:8 Kamil Kalinowski – Mateusz Bepierszcz – Filip Komorski (22:48)
0:9 Bartosz Ciura – Michael Kolarz – Jarosław Rzeszutko (25:52) 5/4
0:10 Adam Bagiński – Jakub Witecki (28:26) 4/5
0:11 Mikołaj Łopuski – Michael Kolarz (28:55) 4/5
0:12 Mateusz Bryk – Kamil Kalinowski (30:13)
0:13 Radosław Galant – Marcin Kolusz (33:04) 4/5
1:13 Kamil Filip – Patryk Pelaczyk (51:33) 5/4
1:14 Michał Kotlorz – Maxim Kartoshkin – Mateusz Bryk (53:58)
1:15 Bartłomiej Pociecha – Josef Vitek – Adam Bagiński (54:34)
1:16 Mikołaj Łopuski – Jarosław Rzeszutko (54:41)
1:17 Yuri Kuzin – Michael Kolarz – Mikołaj Łopuski (55:40)
1:18 Kamil Kalinowski – Michał Kotlorz (55:53)
1:19 Patryk Kogut – Maxim Kartoshkin – Josef Vitek (56:59)
Minuty karne: 6:6
Strzały: 11:78
Cracovia Kraków – Naprzód Janów 8:3 (3:0, 2:1, 3:2)
Inny faworyt do walki o Mistrzostwo Polski – Cracovia Kraków podejmowała w Krakowie zespół Naprzodu Janów. Gospodarze już w pierwszej tercji wysłali jasny przekaz – zwycięzca może być tylko jeden. Wynik spotkania otworzył w 7. minucie Damian Kapica po zespołowej akcji trzeciej formacji. Wcześniej dobrych okazji nie wykorzystali m. in. Pasiut i Guzik. Na kolejną bramkę „Pasy” kazały czekać swoim fanom do 10. minuty – tym razem Elżbieciaka pokonał Svitana. A po kolejnych 60 sekundach na tablicy wyników było już 3:0. Tym razem Pasiut zapalił czerwone światło za bramką janowian. W drugiej odsłonie podopieczni Rudolfa Rohacka podwyższyli jeszcze swoje prowadzenie. W połowie tej części gry kolejną bramkę zdobył Kruczek, następnie prowadzenie Cracovii podwyższył Svitana. Pierwsza bramka dla zespołu z dzielnicy Katowic to autorstwo Jakuba Pipera. W 36. minucie karę meczu za rzucenie przeciwnika na bandę otrzymał Kacper Guzik – nie odwróciło to jednak losów spotkania. W trzeciej tercji gracze Cracovii kontrolowali przebieg meczu. Zawodnicy „Pasów” jeszcze trzykrotnie pokonali bramkarza janowian. Podopieczni Waldemara Klisiaka odpowiedzieli dwoma trafieniami weteranów polskich lodowisk – Adriana Parzyszka i Marka Pohla. Ostatecznie wynik spotkania brzmiał 8:3. Hokeiści z Krakowa pewnie wygrali, podkreślając tym samym swoje mistrzowskie aspiracje.
1:0 – Damian Kapica – Filip Drzewiecki – Damian Słaboń (6:40)
2:0 – Patrik Svitana – Sinagl – Maciejewski (9:39,5/4)
3:0 – Kacper Guzik – Grzegorz Pasiut (10:16)
4:0 – Maciej Kruczek – Filip Drzewiecki – Damian Kapica (29:16)
5:0 – Patrik Svitana – Maciej Kruczek – Petr Šinágl (32:23)
5:1 – Jakub Piper – Marek Pohl (33:59)
6:1 – Filip Drzewiecki – Damian Słaboń – Damian Kapica (45:14, 5/4)
7:1 – Maciej Urbanowicz – Grzegorz Pasiut – Patryk Wajda (46:32)
7:2 – Marek Pohl – Łukasz Sękowski (48:44)
7:3 – Adrian Parzyszek – Jakub Radwan (52:37)
8:3 – Damian Kapica – Maciej Urbanowicz (55:15)
Comarch Cracovia: Radziszewski (Kowalówka n/g) – Rompkowski, Maciejewski, Svitana, Dziubiński, Šinágl – Dąbkowski, Wajda, Urbanowicz, Pasiut, Guzik (25) – Noworyta (2), Kruczek, Drzewiecki, Słaboń, Kapica – Kisielewski, Wróbel, Domogała.
trener: Rudolf Roháček
Naprzód Janów: M. Elżbieciak (Szczerba n/g) – Kurz, Krokosz, Jakubik, Parzyszek, Gryc (2) – Sarna, Kosakowski, Bibrzycki, Pohl (6), Sękowski (2) – Lacheta, Rasikoń, Piper (2), Ł. Elżbieciak (2), Radwan – Holy, Rajski, Podsiedlik.
trener: Waldemar Klisiak
Sędziowali: Paweł Meszyński (główny) oraz Paweł Pomorzewski, Wiktor Zień (liniowi)
Kary: Cracovia – 31 min. (w tym kara meczu dla Guzika), Naprzód – 14 min.
JKH GKS Jastrzębie – Nesta Mires Toruń 4:0 (1:0;1:0; 2:0)
Od początku spotkania inicjatywa należała do wicemistrzów Polski. Mimo, że Jastrzębie w porównaniu z zeszłym sezonem dysponuje wyraźnie zmienionym składem dominacja tej drużyny nawet przez moment nie podlegała wątpliwości. Wynik nie oddaje dominacji jastrzębian. Bramkarz toruńskiego zespołu raz po raz był zmuszany do wykazania się swoim kunsztem. Już w 2. minucie rzutu karnego nie wykorzystał Richard Bordowski, za to w 5. minucie było już 1:0, a gola strzałem z dystansu zdobył nowy nabytek zespołu prowadzonego przez Roberta Kalabera -Tomáš Semrád. Jastrzębianie cały czas stwarzali sobie dogodne sytuacje. Co prawda w pierwszej tercji wynik nie uległ zmianie, ale na początku drugiej odsłony Matusz Danieluk strzałem pod poprzeczkę podwyższył prowadzenie swojego zespołu. Reszta tej tercji, podobnie jak w przypadku pierwszych dwudziestu minut toczyła się głownie w strefie obronnej torunian, a gracze z Grodu Kopernika rzadko potrafili wymienić kilka celnych podań. Na początku trzeciej odsłony szansę na zdobycie bramki kontaktowej miał Michał Kalinowski. Młody napastnik nie wykorzystał jednak rzutu karnego – Davida Zabolotnego, bramkarza JKH uratował słupek. Do 50. minuty meczu utrzymywał się wynik 2:0. Później jeszcze dwa gole dołożyli gospodarze. Oba trafienia były autorstwa Łukasza Nalewajki. Najpierw, po strzale młodego napastnika jastrzębian Michał Plaskiewicz odbił krążek, który starał się wybić Łukasz Podsiadło. Wychowanek Zagłębia Sosnowiec uczynił to na tyle pechowo, że skierował go do własnej bramki. Ostatni gol to również zamieszanie pod bramką torunian i wolno turlająca się za linię bramkową „guma”. Torunianie mogą dziękować bramkarzowi i swojemu szczęściu, że wynik nie był zdecydowanie wyższy. Wracają do domu z relatywnie niskim bagażem straconych goli. Gospodarze mogą być spokojni. Mimo kilku ubytków w składzie pierwsza formacja Laszkiewicz-Nalewajka-Bordowski może być jedną z najskuteczniejszych linii ofensywnych całej ligi. Dodatkowo widać, że drużyna dobrze odnajduje się taktyce nakreślonej przez czeskiego szkoleniowca.
1:0 – Tomáš Semrád – Mateusz Danieluk, Michal Plichta (04:05, 5/4)
2:0 – Mateusz Danieluk – Vladimír Lukáčik, Michal Plichta (21:59)
3:0 – Łukasz Nalewajka (49:15)
4:0 – Łukasz Nalewajka – Tomasz Pastryk, Leszek Laszkiewicz (43:20)
JKH GKS Jastrzębie: Zabolotny – Pastryk, Górny; Laszkiewicz, Nalewajka Ł., Bordowski – Lukáčik, Semrád; Danieluk, Rostkowski, Plichta – Schejbal, Gimiński; Nalewajka R., Jaworski, Kulas – Bigos, Świerski.
Trener: Róbert Kaláber
Nesta Mires Toruń: Plaskiewicz – Skólmowski, Lidtke; Dzięgiel, Chrzanowki, Dołęga – Kamko, Zacharenko; Kalinowski, Kukuszkin, Minge – Żyliński, Podsiadło; Strużyk, Kuchnicki, Winiarski – Huzarski; Husak, Wiśniewski, Bomastek.
Trener: Oleg Małaszkiewicz.
Kary: JKH – 6 min., Nesta – 14 min.
Strzały: 45:11.
Unia Oświęcim – Orlik Opole 3:2 (2:1, 1:1, 0:0)
Jeden z dwóch wyrównanych meczów w tej kolejce. Orlik od czasu przystąpienia do ekstraklasy jeszcze nie pokonał Unii. I ta seria została podtrzymana. W barwach biało-niebieskich nie mógł wystąpić Petr Tabacek, który narzeka na uraz barku. Opolanie wystąpili w pełnym składzie, ze sprowadzonym z Sanoka Michaelem Cichym i Bronislavem Fabrym, który w ostatnich dniach przedłużył kontrakt. Prowadzenie zespołowi prowadzonemu przez Josefa Dobosa dał w 50. sekundzie meczu Wojciech Wojtarowicz, który dobił strzał Jana Danečka. Opolanie odpowiedzieli pięć minut później. Sposób na Michala Fikrta znalazł wspomniany Cichy. Trzeci gol w tej tercji również padł z najbliższej odległości. Adamus stojąc sam przed bramką nie dał rady pokonać Słubowskiego, ale do odbitego krązka jako pierwszy dopadł Sebastian Kowalówka i wyprowadził swój zespół na prowadzenie. W 27. minucie spotkania oświęcimianie wykorzystali grę w przewadze. Ponownie gol padł w zamieszaniu podbramkowym, a ostatecznie jego autorem okazał się Wojtarowicz. Sędzia Włodzimierz Marczuk, dla pewności sprawdził jeszcze analizę video. Ostatecznie jednak uznał bramkę. Odpowiedź opolan była natychmiastowa – Branislav Fabry wjechał do tercji rywala i strzałem pod poprzeczkę zaskoczył Michala Fikrta. Wszytko niespełna minutę po trafieniu Wojtarowicza. Po tych golach na tablicy wyników było 3:2. Wynik do końca spotkania nie uległ zmianie mimo kilku dogodnych sytuacji z obu stron.
1:0 – Wojciech Wojtarowicz – Jan Daneček, Sebastian Kowalówka (0:50),
1:1 – Michael Cichy – Drew George, Mateusz Sordon (5:32),
2:1 – Sebastian Kowalówka – Mateusz Adamus, Radim Haas (19:54),
3:1 – Wojciech Wojtarowicz – Artur Budzowski, Jerzy Gabryś (28:35, 5/4),
3:2 – Branislav Fabry (29:34)
Unia: Fikrt – Vosatko, Bezuška; Adamus, Haas, S. Kowalówka (2) – Gabryś, Modrzejewski (2); Wojtarowicz, Daneček (2), Budzowski – Popela, Gębczyk; Piotrowicz, Szewczyk (2) – Paszek, Wanat, Malicki oraz Nowotarski.
Trener: Josef Doboš.
Orlik: Slubowski – Kostek, Rompkowski; F. Stopiński (4), Szydło, Marzec (4) – Bychawski, Sordon; Szczechura, George, Cichy (2) – M. Stopiński, Sznotala; Łymański, Korzeniowski, Fabry oraz Dolny.
Trener: Jacek Szopiński.
Minuty karne: 8-10.
TatrySki Podhale Nowy Targ – HK Zagłębie Sosnowiec 8:0 (1:0, 3:0, 4:0)
Sosnowiczanie dawali z siebie 100 procent, ale o tym, że po dwóch tercjach wynik to tylko 4:0 w dużej mierze decydowała nieskuteczność Szarotek. Podopieczni Marka Ziętary imponowali zespołową i efektowną grą, ale na ich drodze stawał Michał Kieler. Pierwsza tercja, zakończyła się zaledwie jednobramkowym prowadzeniem gospodarzy – błąd sosnowieckiej obrony wykorzystał Bartłomiej Neupauer wracający do zawodowego hokeja po dwóch latach przerwy. W drugiej tercji mieliśmy kilka minut dominacji zespołu Zagłębia – nowotarżanie przetrwali te kilka minut bez straty bramki i sami ruszyli do ofensywy. W okresie miedzy 31 a 35 min zdobyli trzy kolejne bramki, z których najefektowniejsza była ta Oskara Jaśkiewicza, zdobyta mocnym, precyzyjnym strzałem spod linii niebieskiej. W ostatniej odsłonie gospodarze jeszcze pięciokrotnie znaleźli drogę do bramki Zagłębia. Dwa ostatnie gole padły, gdy bramki gości bronił Łukasz Białek, który zastąpił Michała Kielera. Reasumując podopieczni Marka Ziętary zaprezentowali się z bardzo dobrej strony, nie można jednak odmówić ambicji hokeistom z województwa Śląskiego. Problem w tym, że Mieczysław Nahuńko miał w tym meczu do dyspozycji zaledwie trzy piątki ponieważ nie udało się załatwić formalności, które pozwoliłyby zagrać obcokrajowcom. To właśnie oni w przedsezonowych sparingach byli wiodącą siła beniaminka i jeżeli nie dołączą do zespołu w najbliższym czasie trudno będzie ekipie z Sosnowca zdobyć jakiekolwiek punkty.
Bramki:
1:0 Neupauer 6,
2:0 Tapio (Jokila, Zapała) 31,
3:0 Jaśkiewicz (Michalski) 33,
4:0 Gruszka (Wronka, Różański) 35,
5:0 Kapica (Wojdyła) 44,
6:0 Gruszka (Wronka, Bryniczka) 45,
7:0 Zapała (Haverinen, Jokila) 57,
8:0 Gruszka (Różański, Bryniczka) 58.
Podhale: Raszka – Haverinen, Sulka, Jokila, Zapała, Tapio – Różański, Aleksiuk, Wronka, Bryniczka, Gruszka – Łabuz, Mrugała, Michalski, Neupauer, Wielkiewicz – Jaśkiewicz, Wojdyła, Olchawski, Kapica, Stypuła.
Zagłębie: Kieler (od 47 min Białek) – J. Jaskólski, Krawczyk, M. Kozłowski, T. Kozłowski, Wasiński – Gniewek, Andrejkin, Bernat, Stojek, Nahunko – Kowalówka, Horzelski, Jaros, Rutkowski, Sikora oraz A. Jaskólski.
Sędziował: Tomasz Radzik z Krynicy. Kary: 2 – 8 min
Ciarko PBS Bank STS Sanok – TMH Polonia Bytom 4:3 (1:2, 0:1, 3:0)
W Sanoku przed rozpoczęciem sezonu doszło do dużych zmian. Wielu zawodników odeszło z klubu, jednak ambicje włodarzy i kibiców z Podkarpacia nadal są duże. W związku z tym zarówno gracze, którzy zostali w klubie z Podkarpacia, jak i świeżo pozyskani muszą się z tym liczyć. Bytomianie planowali w tym sezonie grać w pierwszej lidze, a tylko dzięki zaangażowaniu władz udało się zgłosić zespól do rozgrywek, a nawet skompletować ciekawy, doświadczony skład. Mecz między tymi zespołami był wyrównany, choć optyczna przewaga należała do sanoczan. Pierwszy gol padł w 7. minucie meczu. Benjamin Breault wjechał przed bramkę i pokonał Landsmana. Bytomianie szybko odpowiedzieli – najpierw Martin Przygocki pokonał Puurulę strzałem pod poprzeczkę,, a w 16. minucie spotkania Marcin Słodczyk ograł obrońców, poradził sobie z sanockim bramkarzem i wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Dodatkowo w drugiej tercji kolejnego gola dla podopiecznych Dariusza Jędrzejczyka zdobył Błażej Salamon i niespodzianka była coraz bliżej. Tym bardziej, że przez pierwsze dziesięć minut trzeciej odsłony sanoczanie nie potrafili pokonać bytomskiego goalkeepra. Przełamanie przyszło za sprawą Travisa Quellete zaskoczył Landsmana zmieniając tor lotu krążka uderzonego przez Mike Dantona. Gospodarze poszli za ciosem i za chwilę Marek Strzyżowski wyrównał wynik spotkania. Mało tego strzelec pierwszej bramki w tym meczu okazał się także zdobywcą ostatniego gola spotkania, wykorzystując doskonałe podanie Marcina Białego. Warto dodać, że zawodnik Polonii, Sebastian Kłaczyński nie wykorzystał rzutu karnego.
1:0 Benjamin Breault – Marcin Biały (7:22, 5/4)
1:1 Martin Przygodzki – Marcin Słodczyk – Michał Działo (08:58)
1:2 Marcin Słodczyk – Błażej Salamon – Martin Przygodzki (15:54)
1:3 Błażej Salamon – Marcin Frączek – Matej Cunik (37:33)
2:3 Travis Ouellete – Mike Danton – Marek Strzyżowski (50:17)
3:3 Marek Strzyżowski – Travis Ouellete – Nathan Sliwinski (51:32)
4:3 Benjamin Breault – Marcin Biały – Quinn Sproule (57:25)
Minuty karne: 4:12
Strzały: 41:26