Bitwa pod Grunwaldem to jeden z najbardziej znanych nie tylko w Polsce, ale i na świecie, historycznych obrazów Jana Matejki. Po raz pierwszy wystawiony został w Pałacu Wielkopolskich w Krakowie 28 września 1878 roku.
Dzieło namalowane zostało metodą olejną na desce pokrytej płótnem. Ma wymiary 426×987 cm. Obraz powstawał w latach 1872 – 1878. Matejko podczas tworzenia korzystał z Roczników Jana Długosza by odtworzyć bitwę w jak najbardziej realistyczny sposób. Dziś ta scena batalistyczna znajduje się w Muzeum Narodowym w Warszawie.
W kadrze Bitwy pod Grunwaldem widzimy kłębiący się tłum ludzi. Wyraźny jest podział na część prawą, czyli Polaków, i lewą, czyli Zakon. W centrum znajduje się książę Witold, bez pancerza i hełmu, w jednej ręce trzyma miecz, a drugiej tarczę wzoru wschodniego. Na głowie ma mitrę książęcą. Jego postawa wyraźnie wieszczy nadchodzące zwycięstwo. Po jego lewej stronie zauważyć można mistrza krzyżackiego Urlicha von Jungingena który atakowany jest przez dwóch wojowników. Jeden z nich dzierży włócznię św. Maurycego. Symbolizować to może zakłamanie zakonu, który popełniając różnego rodzaju bestialstwa na pruskiej ludności, odwoływał się do misji chrystianizacyjnej. Drugi z napastników trzyma topór katowski, a na głowę ma założony kaptur. To symbol sprawiedliwej kary, która nieuchronnie czyha na mistrza. Między Urlichem, a Witoldem jest Zyndram z Maszkowic, dowódca wojsk Polskich w tej bitwie.
Po lewej stronie u góry, za księciem Witoldem toczy się zacięta walka o krzyżacką chorągiew, którą Polak wydziera Niemcowi. Za to po prawej stronie części centralnej widać trąbiącego rycerza Marcina z Wrocimowic z Chorągwią Wielką Królestwa Polskiego. Sztandar ten dumnie powiewa na wietrze, podczas gdy niemiecki chyli się ku ziemi. Symbol jest oczywisty, zbliża się ostateczne zwycięstwo Polaków.
W całym tym zgiełku sprawny obserwator łatwo dojrzy postać Zawiszy Czarnego. Jest on przedstawiony w fioletowym ubraniu, bez hełmu. Szarżuje uzbrojony w turniejową kopię.
W prawym górnym rogu, tuż pod lasem dostrzec można króla Władysława Jagiełłę. Wśród towarzyszących mu dostojników jest Zbigniew Oleśnicki. Przed nim leży martwy rycerz Dippold Kikeritz, który śmiałą szarżą próbował zabić króla. Oleśnicki kopią wskazuje na niebo, gdzie jawi się spowita w jaśniejącym obłoku postać św. Stanisława ze Szczepanowa, patrona Polski.
Z obrazem wiążę się interesująca historia z okresu II wojny światowej. We wrześniu 1939 obraz znajdował się w Warszawie. Z obawy przed nalotami bombowymi podjęto decyzję o ewakuacji obrazu do Lublina. Zwinięto go i zapakowano w specjalne skrzynie, po czym przetransportowano bez większych problemów. Dzieło powierzono prof. Władysławowi Woydzie. Po klęsce Polski minister propagandy III Rzeszy dr Joseph Goebbels wyznaczył nagrodę w wysokości 2 milionów marek za odnalezienie płótna, bądź też za informację gdzie się ono znajduje. Początkowo próbowano także przekupić prof. Woydę, a gdy ten stanowczo odmawiał grożono mu nawet śmiercią. W końcu Polskie Radio w Londynie nadało fałszywy komunikat o szczęśliwym dotarciu obrazu do Wielkiej Brytanii. Po tej wiadomości hitlerowcy zaniechali poszukiwań. Profesor ostatecznie postanowił ukryć obraz w jednej z podlubelskich wsi, gdzie ten spoczywał ukryty aż do przybycia Armii Czerwonej w 1944 roku. 7 października 1944 oficjalnie przejęty przez kierownika resortu kultury i sztuki przy PKWN. Wkrótce po tym został umieszczony w Muzeum Narodowym w Warszawie gdzie oglądać go można do dnia dzisiejszego.
W 1880 r. poeta Bohdan Zaleski napisał pod wpływem paryskiej wystawy Grunwaldu wiersz ku czci artysty. Oto krótki fragment:
Ja cię wielbię mistrzu Janie,
Boś ty siłacz, mąż wśród ludu,
Z pędzlem jakby z różdżką cudu
Wieszczysz Polski zmartwychwstanie!
Obraz podlegał wielokrotnie gruntownej renowacji.
Mimo swej monumentalności i podziwu jakim darzyły go rzesze Polaków, obraz spotykał się często z sporymi falami krytyki. Najbardziej znaną karykaturą obrazu, jest ten oto rysunek Stanisława Wyspiańskiego :
fot. wikimedia