8 września w Teatrze Łaźnia Nowa w Krakowie miała miejsce premiera spektaklu „Wałęsa w Kolonos”. W głównego bohatera wcielił się Jerzy Stuhr. Aktor o swoich odczuciach związanych z rolą opowiedział w rozmowie z dziennikiem „Rzeczpospolita”.
W sobotę odbył się pierwszy z dwóch premierowych pokazów spektaklu „Wałęsa w Kolonos”. Przedstawienie Bartosza Szydłowskiego z tekstem Jakuba Roszkowskiego jest oparte na starożytnej tragedii „Edyp w Kolonos”.
Stuhr: Mnie takie postawy imponują
Kilka dni temu w dzienniku „Rzeczpospolita” ukazała się rozmowa z odtwórcą głównej roli – Jerzym Stuhrem. Pytany o powody, które skłoniły go do przyjęcia roli w spektaklu nawiązał do postaci Wałęsy.
„Jestem ciągle pod wielkim wrażeniem Lecha Wałęsy, jego siły i parcia do przodu. To jest tak, jak mówi mój bohater: ja muszę ciągle walczyć. Mnie takie postawy imponują i odpowiadają zwłaszcza w społeczeństwie, które coraz częściej kładzie uszy po sobie i wybiera postawy konformistyczne” – powiedział Stuhr.
Aktor przypomniał, jakie miał odczucia, kiedy pierwszy raz zobaczył Wałęsę. „Po raz pierwszy zobaczyłem Wałęsę, to jak można rozmawiać z komunistyczną władzą, ze sprytem i pewnością siebie, odpowiednim językiem” – powiedział.
Jednocześnie Stuhr zauważył, że Wałęsa nie jest postacią jednowymiarową i popełniał błędy. Nawiązuje do tego również główny bohater spektaklu. „Oczywiście, potem popełnił tysiące błędów. Obrażał mojego ukochanego redaktora Jerzego Turowicza, była nieciekawa prezydentura. Dlatego moja postać mówi: robiłem błędy” – dodał aktor.
O czym opowiada „Wałęsa w Kolonos”?
Twórcy wyjaśniają, że interesuje ich archetyp przywódcy, lidera, którego odnajdują w postaci mitologicznej oraz współczesnej. Szydłowski podkreślił jednak, że jego spektakl nie skupia się na sporze politycznym.
„Nasze studium jest zapisem poszukiwań innego wymiaru niż polityczny spór. Tragedia grecka. Chór. Mit. Śmierć. Błoto. Naiwność. Dziecko. Nieoczywistość. Gest. Szara strefa świadomości. Mieszkańcy dzielnicy. Edyp w Kolonos – wielki król i grzesznik u kresu swych dni” – stwierdził Szydłowski.
„Niezgoda na polski gen destrukcji, na zacietrzewienie i brak miłosierdzia. Na klątwę tebańską, którą w Polsce jest zalewająca nas nienawiść. Ulepieni z małostkowości tracimy to, co może nas budować i nieść w górę. Wybieramy wspólnotę goryczy i pyszałkowatości, by tylko przez chwilę poczuć się lepszym” – dodał.
Jerzy #Stuhr: Smutna prawda o Polsce i Polakachhttps://t.co/hXl45Qq4lL
— Rzeczpospolita (@rzeczpospolita) 7 września 2018