Podczas koncertu zespołu The Brian Jonestown Massacre rozegrały się absurdalne sceny. Sala pełna widzów podczas australijskiej trasy zespołu stała się świadkiem, jak muzycy pobili się na scenie. To był koniec występu i całej trasy zespołu.
Jak informują media, gdy zespół The Brian Jonestown Massacre z San Francisco zagrał sześć utworów, na scenie zaczęło się robić nieprzyjemnie. 56-letni lider kapeli Anton Newcombe zaczął kłócić się z gitarzystą Ryanem Van Kriedtem.
„Odetnij temu kolesiowi mikrofon, odłóż moją gitarę, koniec imprezy, kapitanie” – krzyczał Newcombe. „Właściwie to cię nie potrzebujemy. Idź. Odłóż moją gitarę na scenę i pomyśl o tym, co się dzieje. Odłącz się” – kontynuował lider zespołu. Gitarzysta Kriedtem odpowiedział. „Lepiej się nad tym zastanów, człowieku. To jest na zawsze” – krzyczał.
To był jednak dopiero wstęp do tego, co nastąpiło po chwili. Muzycy pobili się na scenie i w ogóle nie przejmowali się widzami zgromadzonymi na sali. W końcu interweniowała ochrona, która rozdzieliła awanturujących się artystów. To był koniec ich występu.
Zespół The Brian Jonestown Massacre odwołał pozostałe koncerty w Australii – napisano w „New York Post”. Członkowie grupy nie odnieśli się do zdarzenia.
Przeczytaj również:
- Papież choruje. Na nagraniu pokazał plaster od kroplówki
- Ojciec Artura Baranowskiego z gorzkim wyznaniem. „Pod napięciem”
- Lewandowski rzucony jak worek kartofli! Polak nie wytrzymał [WIDEO]
Źr. Polsat News