Nie wiemy za wiele. Jedyne co, to widzieliśmy ją na żywo – mówi Tomasz Dylak. Trener Julii Szeremety po raz kolejny odniósł się do kontrowersji wokół rywalki swojej podopiecznej.
Julia Szeremeta wraca z Paryża ze srebrnym medalem w bokserskiej kategorii do 57 kg kobiet. Polka w finałowej walce przegrała z Tajwanką Yu Ting Lin.
I to właśnie ta rywalka wzbudziła kontrowersje w mediach. Wiadomo, że w ubiegłym roku została zdyskwalifikowana na mistrzostwach świata, ponieważ nie przeszła „testu płci”. Nie wiadomo jednak, czym ten test miał być, bowiem kierownictwo Międzynarodowej Federacji Bokserskiej IBA nie było jednak w stanie przedstawić wystarczających dowodów w tej sprawie, co w konsekwencji spowodowało unieważnienie decyzji.
Trener Szeremety o kontrowersjach: Nie wiemy za wiele
Kontrowersje jednak powróciły na igrzyskach. Wspomniał o tym trener Polki – Tomasz Dylak w rozmowie z Kanałem Sportowym. – Sprawdzaliśmy, myśleliśmy, że przeciwniczka ma 1,75 m, tak jak było to pisane. Jechaliśmy jednym autobusem, specjalnie stanąłem obok niej i ona okazała się wyższa ode mnie, a ja mam 1,78 – zdradził.
Do sprawy odniósł się także później. – Nie przeszła badań płci na mistrzostwach świata. Wystartowała tylko w kwalifikacjach i na igrzyskach. Nie wiemy za wiele – mówił, cytowany przez Telewizję Republika. – Jedyne co, to widzieliśmy ją na żywo. Julka widziała, że rywalka wygląda trochę inaczej, ale się tego nie przestraszyła – oświadczył.