Na Podhalu pojawiły się specyficzne grzyby. Niektórzy twierdzą, że można je drogo sprzedać. Tymczasem prawda jest zupełnie inna.
Pojawiła się fama, że na Podhalu pojawił się grzyb o nazwie gąska sosnowa. Jest to jednak grzyb bardzo rzadki. Po 100 latach nieobecności znaleziono go w Gdańsku, a następnie w województwie małopolskim. Grzyb jest bardzo drogi, a w Japonii jego cena dochodzi do 8,5 tys. zł za kilogram.
Czy na Podhalu faktycznie odnaleziono takiego grzyba? Tak twierdzi jeden z tamtejszych grzybiarzy. Mężczyzna stwierdził, że „wyśle go do sanepidu, aby ten potwierdził, że jest to gąska sosnowa”.
– U nas na te grzyby mówiło się „copy”. Ciekaw byłem, co to za grzyb, ale nikt nie znał jego oficjalnej nazwy. Nikt nie używał nazwy gąska sosnowa. Dopiero jak się internet pojawił, usłyszeliśmy o gąsce sosnowej – powiedział grzybiarz w rozmowie z serwisem podhale24.pl.
Innego zdania jest jedna ekspert z portalu nagrzyby.pl. Jego zdaniem wcale nie mamy do czynienia z gąską sosnową. – To nie jest gąska sosnowa. To dwupierścieniak cesarski. On jest rzeczywiście trochę podobny do gąski sosnowej, ale charakteryzuje go podwójny pierścień. Widać go zresztą na zdjęciach opublikowanych w mediach – powiedział Wiesław Kamiński w rozmowie z portalem o2.pl.
– Pan, który znalazł tego grzyba, mówi, że to „copa”. Ma rację, ale „copy” to właśnie dwupierścieniaki, a nie gąski sosnowe. Niegdyś nazywano je tak na Orawie. Występują tam w pobliżu łąk i lasów – dodał. Kamiński podkreśla też, że za zbieranie tego grzyba można dostać nawet 500 złotych mandatu!