„Black Lives Matter” dotarło do Polski. Kilkaset osób wzięło udział w manifestacji antyrasistowskiej przed ambasadą USA w Warszawie. W pewnym momencie uczestnicy położyli się głową do ziemi i trwali w tym stanie przez 9 minut.
Od dziesięciu dni trwają protesty w Stanach Zjednoczonych w związku z zabiciem 46-letniego George’a Floyda przez policjanta w trakcie interwencji. Manifestanci strajkują przeciwko brutalności policji i rasizmowi w kilkudziesięciu miastach USA. W trakcie strajków dochodzi do aktów wandalizmu i starć ze służbami.
Dzięki manifestacjom sprawa Floyda zyskała globalny rozgłos. Z manifestującymi solidaryzują się gwiazdy i zwykli obywatele innych państw. Akcja rasistowska „Black Lives Matter” dotarła nawet nad Wisłę. 4 czerwca odbył się protest przed ambasadą Stanów Zjednoczonych w Polsce.
Demonstranci zebrali się przy Alejach Ujazdowskich około 13.00. Przynieśli ze sobą transparenty antyrasistowskie i wznosili hasła znane z amerykańskich manifestacji: „Black Lives Matter” i „I can’t breathe” (ostatnie słowa, które przed śmiercią wypowiedział Floyd).
Pojawiły się także polskie hasła: „Stop rasizmowi”, „Razem przeciwko rasizmowi”, „Jeb..ć rasizm”, „Stop z agresją policji”, „Czemu was bardziej szokuje zniszczony pomnik niż zabity człowiek?”
Ostatnie odnosi się do sprawy zdewastowania pomnika Kościuszki w Warszawie. Na monumencie pojawił się napis: „Black Lives Matter”.
W pewnym momencie uczestnicy demonstracji położyli się twarzą do ziemi. Trwało to 9 minut, mniej więcej tyle, ile interwencja amerykańskich policjantów, którzy dusili Floyda. Obezwładniony 46-latek stracił przytomność, lecz policjant jeszcze przez ponad 2 minuty dociskał jego szyję kolanem.
W warszawskiej manifestacji wzięło udział kilkaset osób. Po godzinie 15. protest zakończył się.
Źródło: Twitter, Interia.pl, TVN24