Pędząca na sygnale karetka, blokowana przez niebieskiego busa – ta sprawa zbulwersowała opinię publiczną w Polsce. Prawie dwa tygodnie po nagłośnieniu sprawy przez media, policja poinformowała, że udało się namierzyć kierowcę. Już w piątek odbędzie się przesłuchanie w tej sprawie. Jaka kara grozi mężczyźnie?
Niemal dwa tygodnie temu TVN24 ujawnił szokujące nagranie z kamery karetki pogotowia. Przedstawia ono pędzący autostradą A4 pojazd, który właśnie wiezie serce na przeszczep dla dziecka. Tuż przed nim znajduje się niebieski bus. Auto uporczywie zajmowało lewy pas autostrady i ewidentnie utrudniało jazdę karetce.
Czytaj także: Karetka wiozła serce na przeszczep dziecka, a bus blokował jej drogę. Sprawą może zająć się sąd [WIDEO]
Okazało się, że nagrana sytuacja miała miejsce 8 września 2018 roku. Dziennikarzom KONTAKT 24 udało się dotrzeć do kierowcy pogotowia – pana Bogusława. „W tej sytuacji liczy się każda minuta. Wieźliśmy serce dla dziecka, które czekało na przeszczep w Warszawie. Na lotnisku wojskowym w Krakowie czekał gotowy do startu samolot” – mówił dziennikarzom.
Kierowca przyznał, że tego typu przypadki nie należą do rzadkości w Polsce. „Od 15 lat pracuję w transplantologii i zauważyłem, że z roku na rok jest coraz gorzej” – powiedział. Dodał również, że kierowcy karetki posiadają nawet specjalne tuby, którymi informują kierowców o swoim przejeździe. Niestety, zdarza się, że i to nie pomaga.
Policja namierzyła kierowcę
Od czasu nagłośnienia zdarzenia policja intensywnie poszukiwała „bohatera” nagrania. W czwartek TVN24 poinformował, że udało się zlokalizować sprawcę. „Mężczyzna zostanie przesłuchany w charakterze osoby, co do której istnieje podstawa do sporządzenia wniosku o ukaranie” – powiedziała Magdalena Chwastek, rzeczniczka wielickiej policji, w rozmowie z TVN24 Kraków. Funkcjonariusza dodała, że przesłuchanie odbędzie się już w piątek.
W toku badania sprawy okazało się, że auto zostało wynajęte. Firma, do której należy bus bez trudu ustaliła dane kierowcy. Policja nie chce w tym momencie ujawniać szczegółów. Wiadomo jednak, że sprawą kierowcy busa może zająć się sąd.
„Mężczyźnie grozi mu mandat 500 zł i 5 punktów karnych, ale bardziej prawdopodobne jest to, że Komenda Powiatowa Policji w Wieliczce skieruje wniosek o ukaranie sądowe. Sąd może orzec wobec sprawcy grzywnę w wysokości do 5000 zł, co wydaje się karą bardziej adekwatną” – powiedział mł. insp. Sebastian Gleń rzecznik prasowy krakowskiej Komendy Wojewódzkiej Policji w rozmowie z radiem ESKA INFO.
Źródło: TVN24, ESKA INFO, Facebook