Karetka pędząca na sygnale po autostradzie A4 i blokujący ją niebieski bus – to nagranie zbulwersowało internautów w Polsce. Po kilku dniach od publikacji w mediach wiadomo już, że nagannym zachowaniem kierowcy zajęła się policja, a wkrótce prawdopodobnie, również sąd.
Ułatwienie przejazdu pojazdom uprzywilejowanym to obowiązek każdego uczestnika ruchu drogowego. Niestety nie wszyscy kierowcy stosują się do tej zasady, która może uratować komuś życie. Jaskrawym tego przykładem jest sytuacja na autostradzie A4, którą zarejestrował pan Bogdan 8 września br. Niespełna 50-sekundowe nagranie zostało ostatnio ujawnione przez TVN24.
Widzimy na nim pędzącą karetkę, która wiozła serce na przeszczep dla dziecka. Jadący na sygnale pojazd napotkał jednak problem, a konkretniej kierowcę niebieskiego busa, który uporczywie blokował lewy pas autostrady. Przez to karetka nie mogła rozwinąć maksymalnej prędkości.
Czytaj także: Blokował karetkę, która wiozła serce na przeszczep. Policja namierzyła kierowcę [WIDEO]
Dziennikarze KONTAKT 24 dotarli do kierowcy karetki – pana Bogusława. Mężczyzna zdradza, że nie był to odosobniony przypadek. „W tej sytuacji liczy się każda minuta. Wieźliśmy serce dla dziecka, które czekało na przeszczep w Warszawie. Na lotnisku wojskowym w Krakowie czekał gotowy do startu samolot” – powiedział. „Organ mógł być wcześniej na stole operacyjnym. W danej chwili minuty decydują o życiu. (…) Mieliśmy co najmniej 15-20 minut spóźnienia” – dodał.
Pan Bogusław podkreślił, że kierowcy karetek posiadają specjalne tuby, informują innych uczestników ruchu drogowego o swoim przejeździe. Jednak, czasami i to nie pomaga. „Od 15 lat pracuję w transplantologii i zauważyłem, że z roku na rok jest coraz gorzej” – stwierdził.
Policja szuka winnego
Nagranie z omawianego zdarzenia zbulwersowało wielu internautów. O sprawie dowiedziała się również policja. Jak dowiedziała się „Gazeta Wyborcza”, funkcjonariusze ustalają tożsamość kierowcy niebieskiego busa.
Rzecznik małopolskiej policji mł. insp. Sebastian Gleń w rozmowie z dziennikarzami zdradził, że „bohaterowi” nagrania grożą poważne konsekwencje. „Za brak umożliwienia przejazdu pojazdowi uprzywilejowanemu grozi mu mandat 500 zł i 5 punktów karnych” – powiedział.
Jednak zdaniem funkcjonariusza omawiana sytuacja najprawdopodobniej zakończy się w sądzie. Komenda Powiatowa Policji w Wieliczce, która zajmie się sprawą, będzie domagać się surowszej kary. „Zamiast mandatu skieruje wniosek o ukaranie do sądu. Sąd bowiem może orzec wobec sprawcy grzywnę w wysokości do 5 tys. zł” – wyjaśnił rzecznik.
W podobnym tonie wypowiedziała się również Katarzyna Cisło, rzeczniczka prasowa KWP w Krakowie. „Sprawa trafi do sądu. Kierowcy grozi grzywna do pięciu tysięcy złotych” – poinformowała.
Źródło: TVN24, KONTAKT24, Facebook, „Gazeta Wyborcza”