Przemysław Czarnek zorganizował spotkanie ze swoimi sympatykami we Wrocławiu. Organizatorzy nie przewidzieli jednak jednej rzeczy.
Przemysław Czarnek to jeden z liderów Prawa i Sprawiedliwości. Polityk został niedawno szefem ugrupowania na województwo lubelskiej, jednak regularnie odwiedza też inne zakątki naszego kraju.
Niedawno udał się do Wrocławia, gdzie zorganizowane zostało spotkanie z sympatykami byłego ministra edukacji. Tego, co wydarzyło się na miejscu nikt jednak nie przewidział ani nie zakładał.
Spotkanie, które odbyło się w miniony weekend w Auli Papieskiego Wydziału Teologicznego zostało zapowiedziane z niewielkim wyprzedzeniem. Frekwencja zaskoczyła jednak wszystkich.
Czarnek we Wrocławiu. Sala pękała w szwach
Na miejscu obecny był reporter dziennika „Fakt”, który podaje, że sala błyskawicznie się zapełniła. Ludzi było tak dużo, że część z nich musiała stać na korytarzach. – Sala szybko się zapełniła, podobnie znajdujący się przed nią korytarz – informuje dziennikarz.
Okazuje się jednak, że z powodu tłoku część sympatyków musiała opuścić budynek. Ostatecznie niektórzy wysłuchali wystąpienia Przemysława Czarnka stojąc na zewnątrz… przy otwartych oknach.
W spotkaniu uczestniczyli zarówno starsi, jak i młodsi sympatycy polityka. – Mamy najazd durniów w Polsce. Oni mówią, że krowa robi kupę, kupa robi gazy, a te gazy zanieczyszczają świat i robi się wielka dziura ozonowa. Nie możemy im pozwolić na to, żeby swoimi pomysłami marnotrawili to, co państwo stworzyli na przestrzeni dekad – mówił Czarnek w trakcie swojego wystąpienia (cytat za „Gazetą Wyborczą”).