Kilka dni temu doszło do groźnego wypadku autobusu szkolnego. Teraz na jaw wychodzą szokujące okoliczności zdarzenia. Okazuje się, że dzieci błagały kierowcę, aby się zatrzymał, bo widziały, jak niebezpiecznie prowadzi pojazd. Ten jednak pod wpływem narkotyków w ogóle nie reagował i taranował wszystko na swojej drodze.
Do wypadku doszło w środę w miejscowości Góra na Dolnym Śląsku. Autobus szkolny wiózł dzieci do szkoły razem z opiekunką. W pewnym momencie pojazd staranował zaparkowane samochody, następnie przebił się przez bramę ogrodzeniową i uderzył w jeden z budynków. Na szczęście dzieciom nic się nie stało.
Teraz na światło dzienne wychodzą szokujące ustalenia policjantów. „W czasie jazdy rozmawiał przez telefon. Prowadził autobus jedną ręką. Na trasie staranował znak drogowy, który wybił się w przednią szybę. Nie reagował na krzyki i prośby dzieci oraz opiekunki o zatrzymanie pojazdu” – zrelacjonowała przebieg zdarzenia rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy prok. Liliana Łukasiewicz, cytowana przez RMF FM.
Podczas wyprzedzania uderzył samochód kobiety, która przed chwilą odwiozła swoje dziecko do szkoły. „Ostatecznie wjechał autobusem na podwórze jednego z domów, taranując bramę wjazdową i dwa samochody. Na koniec uderzył w ścianę budynku jednorodzinnego, w którym przebywały 4 osoby” – dodała prokurator.
27-letni kierowca był trzeźwy, ale badania potwierdziły w jego organizmie obecność marihuany i metamfetaminy. „G. przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów i złożył obszerne wyjaśnienia. Potwierdził stosowanie środków odurzających. Wyjaśnił, że jego zachowaniem kierowała siła wyższa” – powiedziała prok. Łukasiewicz. Mężczyzna trafił do aresztu. Grozi mu nawet 10 lat więzienia.
Przeczytaj również:
- Tragiczny karambol. Zderzyło się ponad 20 aut. Są zabici i ranni [FOTO]
- Karambol na S7. Świadek mówi, co widział. „Jakby wybuch”
- 22-latek celowo uderzył w inny samochód. Jechała nim kobieta z dzieckiem
Źr. RMF FM