Górale, którzy prowadzą swoje biznesy w Zakopanem są wściekli na turystów. Mają ku temu jeden istotny powód.
Zakopane jak zwykle o tej porze roku jest oblegane przez turystów. Niestety, okazuje się, że przyjezdni nie są zbyt chętni, aby wydawać duże kwoty pieniędzy. Większość z nich odczuwa inflację i raczej stroni od tego, by „szastać groszem”.
To z kolei odbija się na lokalnych przedsiębiorcach, którzy notują straty. Górale narzekają na turystów, którzy odwiedzają Zakopane. W rozmowie z „Faktem” mówią wprost, jak obecnie wygląda ich sytuacja.
– Frekwencja poprawiła się dopiero od około 20 lipca. Mam przystępce ceny w barze. Podniosłem je o inflacyjne 15 proc. Mimo to turyści są wstrzemięźliwi, oszczędni w wydatkach. Nie stać ich na posiłki w barach i restauracjach – mówi w rozmowie z „Faktem” jednej z restauracji na Krupówkach.
Górale wściekli na turystów. Za mało wydają?
Górale wskazują, że mniejsze wydatki turystów odbijają się nie tylko na branży gastronomicznej, ale również noclegowej. Spadek dochodów widoczny jest na wielu obszarach, co jest kłopotliwe dla lokalnych przedsiębiorców.
Okazuje się, że kryzys dotknął nawet „oscypki”, które jeszcze do niedawna były lokalnym hitem. Turyści kupują je rzadziej, a sprzedawcy liczą straty. Większość z nich ma spory ból głowy.
– Oscypki sprzedaję po 2-2,5 złotego. Nie podniosłam cen od dwóch lat. Turyści nadal się jednak targują. Nie kupują na zapas, tylko na raz, na teraz. Jest ich też mniej. Zauważam spadek o nawet 30 proc. To ogromny problem – mówi właścicielka jednego z punktów.