Adam Konkol, lider zespołu „Łzy”, kilka miesięcy temu ogłosił, że cierpi na nowotwór płuc. Niedawno udzielił jednak wywiadu dla „Faktu”, w którym przyznał, że prawdopodobnie kolejny raz w swoim życiu oszukał przeznaczenie.
Kilka miesięcy temu media obiegła szokująca informacja. Adam Konkol, gwiazdor popularnego zespołu „Łzy”, ogłosił bowiem, że zdiagnozowano u niego złośliwy nowotwór płuc. Doniesienia okazały się szokujące dla całego środowiska muzycznego i fanów artysty.
Niedawno Konkol udzielił wywiadu dla „Faktu”, w którym opowiedział o swoim stanie zdrowia. Okazuje się, że wiele wskazuje na to, iż artysta… nie jest chory. – Teraz czekam na wyniki – prześwietlenia tzw. PET-u, (pozytonowa emisyjna tomografia), bo miałem trzy takie badania robione w tamtym roku. Jestem optymistycznie nastawiony, dlatego że prawdopodobnie oszukałem przeznaczenie po raz kolejny i wyrok, który lekarze mi w lutym napisali na kartce, czyli rak złośliwy płuc, na 99 proc. okazał się stanem zapalnym, pochorobowym – powiedział.
Konkol przyznaje, że dwa miesiące wcześniej przechodził poważną grypę, a badanie wykonano już po przejściu choroby. Okazało się, że nie wzięto tego pod uwagę przy stawianiu diagnozy, która dla muzyka zabrzmiała jak wyrok. – Niestety przy takiej diagnozie, ktoś zepsuł mi i mojej rodzinie pół roku życia. Wszystko zawaliło się jednego dnia. Żyłem ze świadomością, że muszę swoje sprawy szybko pozałatwiać – gorzko przyznał artysta.
Gwiazdor zespołu „Łzy” przyznaje też, że na szczęście odwołano jego radioterapię, bo gdyby przeszedł to leczenie, mogłoby uszkodzić mu płuca. W efekcie zrobiono prześwietlenie PET. – Okazało się, że ten guzek nadal świeci, ale zmalał. A podobno w przypadku raka on nie powinien sam z siebie zmaleć, więc lekarze powiedzieli, żebym normalnie żył, już o tym nie myślał i się nie stresował – powiedział. Cała rozmowa TUTAJ.