Szymon Hołownia w książce „Pół na pół. Rozmowy nie dla dzieci”, która jest rozmową pomiędzy nim, a Marcinem Prokopem ujawnił zaskakującą historię ze swojej przeszłości. Sam przyznał, że dawno temu uderzył w twarz księdza. Fragment opublikował portal Wirtualna Polska.
Hołownia usłyszał od Prokopa pytanie, czy w przeszłości spotkał jakiegoś duchownego, którego zachowanie mogłoby wskazywać na pedofilię. Co prawda odparł, że nie, ale po chwili opisał pewną historię, która wzbudziła spore zainteresowanie mediów.
Czytaj także: Owsiak: \"Wydaje mi się, że Hołownia to ciekawy pomysł\
„Raz jeden z księży próbował przekroczyć moje granice.” – wspomina Hołownia. „Nie bardzo wiem nawet, o co mu chodziło. Chyba chciał mnie objąć na pożegnanie, a może nie tylko to. W każdym razie dostał w mordę.” – stwierdził.
Czytaj także: Jak Szymon Hołownia zareagowałby na słowa Putina? Jest odpowiedź
Prokop dopytał o szczegóły. „Z tak zwanego plaskacza, przy czym odepchnąłem go też na tyle mocno, że się przewrócił na tapczan czy wersalkę, przy której stał.” – dodał Hołownia.
„Kojarzę też innego księdza, ważną personę białostockiego Kościoła, o którym moi ówcześni koledzy mówili, że ma przebogatą kolekcję filmów pornograficznych. Nie wiem, nie korzystałem.” – dodał Hołownia.
Czytaj także: Butelki po piwie, zarośla i popękana płyta. Grób polskiego aktora w opłakanym stanie
Dziennikarz zapewnił jednak, że oprócz tych przypadków, reszta duchownych jakich spotkał, była „normalnymi ludźmi”. „Jedni wspaniali, inni tacy sobie. Jedni z pasją i powołaniem, inni – bezduszni absolwenci kierunku „technik organizator kultu religijnego”.” – mówi Hołownia. „Naprawdę nie oczekuję jednak od księży wyjątkowości, bo niby dlaczego miałbym jej oczekiwać? Oczekuję, że dobrze zrobią swoją robotę, nie schrzanią tego, co jest istotą ich misji.” – dodał.
Źr. wp.pl