Iga Świątek dołączyła do grona polskich medalistów olimpijskich. Po szybkim zwycięstwie z Anną Karoliną Scmiedlovą, Polka zapewniła sobie brązowy medal. Podczas konferencji prasowej wciąż jednak buzowały emocje z dnia poprzedniego, gdy Iga przegrała półfinał.
Podczas pomeczowej konferencji prasowej jeden z dziennikarzy zapytał, jak Iga Świątek poradziła sobie z emocjami po czwartkowej porażce. „Nie wiem. Po jednej z porażek w Australii płakałem przez jakieś trzy dni. Myślę, że gdybym dzisiaj nie grała i nie wygrała, płakałabym przez tydzień (śmiech). Wczoraj pewnie płakałam przez jakieś sześć godzin” – odpowiedziała szczerze polska tenisistka.
„Na pewno pomogła mi rozmowa z moim psychologiem, z Darią, z którą zwykle rozmawiamy o trudnych momentach. Zdałam sobie sprawę, że chociaż znamy się od tylu lat i pracowałyśmy całkiem wydajnie, nadal miałam myśli, które trzymałam w sobie. Dlatego doszłam do wniosku, że nadal mogę się dowiedzieć wiele o sobie i o tenisie. I że dosłownie wzięłam na swoje barki za dużo bagażu” – dodała Iga Świątek.
Medal olimpijski zadedykowała swojemu tacie. „To raczej jest taka oczywista odpowiedź, bo właśnie w kontekście igrzysk zawsze właściwie mówię o nim. Generalnie wszystko mogłabym mu zadedykować, bo gdyby nie on nie grałabym w tenisa i gdyby nie on już chyba za sto razy bym się poddała i nie byłabym tutaj, więc po prostu wsparcie najbliższych w tych najtrudniejszych momentach było najważniejsze. Dostałam je od taty i od mojego zespołu, również od wszystkich ludzi w internecie” – mówi Iga Świątek.
Tenisistka przyznała, że w najbliższych dniach raczej zechce odpocząć od tenisa i prawdopodobnie nawet nie obejrzy meczu finałowego. Iga Świątek zapowiedziała, że zamierza ten czas poświęcić na kibicowanie polskim sportowcom z innych dyscyplin. Wiadomo już, że pojawi się na meczu polskich siatkarzy.
Przeczytaj również:
- Babiarz wrócił do komentowania! Co powiedział po wejściu na antenę?
- Babiarz przerwał milczenie! W wywiadzie znów mówi o „Imagine” i Lennonie
- 8-latka nie żyje. Samochód najechał na nią na prywatnej posesji
Źr. se.pl