Jan Englert dwa lata temu publicznie poinformował, że zmaga się z poważną chorobą. 80-letni aktor dodał, że od lekarzy usłyszał, że w jego wieku tego typu schorzeń się już nie leczy. Należy jednak monitorować sytuację.
Dwa lata temu w wywiadzie-rzece „Bez oklasków” Jan Englert publicznie przyznał, że zmaga się z tętniakiem aorty szyjnej. „Poinformowano mnie, że w moim wieku już się go nie rusza. (…) Tylko trzeba co jakiś czas sprawdzać, czy przypadkiem nie puchnie” – zaznaczył.
Jeszcze kilka tygodni temu Englert mówił, że znajduje się pod opieką lekarzy. „Mając tyle lat, ile mam, po prostu żyję. Nie umieram ani nie skradam się do umierania. Po prostu żyję i kolekcjonuję ludzi. Gdybym spojrzał w przeszłość, to moje życie składa się z rozdziałów i podrozdziałów, którymi były spotkania z ludźmi ciekawszymi ode mnie” – mówił.
Teraz w rozmowie z PAP Life usłyszał pytanie o to, „Gdzie widzi swoje miejsce w tym świecie?”. Jego odpowiedź mogła zaskoczyć. „Gdzie jest moje miejsce? Nigdzie. Umieram. Dlatego nie mam z tym najmniejszego problemu. Znaczy mam, bo się martwię o tych, których w tej chwili uczę. Martwię się z pozycji człowieka, który przeżył inny świat i inne życie” – odpowiedział aktor.
„Uważam, że moje pokolenie jest najszczęśliwsze w historii tego kraju. Przeżyliśmy wszystko. Ja nawet sięgnąłem wojny, choć jej nie pamiętam” – dodał.
Przeczytaj również:
- To tam pracował Konrad zamordowany w Poznaniu. Jest oficjalne oświadczenie
- Koniec wątpliwości ws. wypadku w Krakowie! Prokuratura ustaliła, z jaką prędkością jechało auto
- Aeroklub wydał komunikat ws. tragedii w Chrcynnie
Źr. dorzeczy.pl